|
FORUM PORTALU ALKOHOLIZM.AKCJASOS.PL
warto rozmawiać...
|
Otwarty przez: romcio Nie 17 Gru, 2017 17:33 |
Wyleczony z alkoholizmu ? |
Autor |
Wiadomość |
długonosy
przyjaciel forum
Pomógł: 21 razy Dołączył: 18 Lip 2007 Posty: 738
|
Wysłany: Czw 10 Wrz, 2009 10:44
|
|
|
pingpong napisał/a: | Jeżeli to jest kwestia psyche, kwestia sposobu postrzegania świata i własnego w nim miejsca, to jeżeli ten wewnętrzny wzrok zostanie uleczony (wyprostowany, naprostowany czy jak tam) to i problem zastępowania rzeczywistości przez alkohol także powinien lec w gruzach. Dlaczego więc tak się nie dzieje? | Ależ dlaczego się nie dzieje?
Oczywiście, że się dzieje.
Przecież nawet tak zwana wielka księga AA mówi o tysiącach tych, którzy się wyleczyli.
Podobnie mówią profesjonalne badania naukowe w USA. Duży odsetek alkoholików leczy się skutecznie.
U nas w Polsce to jest trochę problem mentalności - jesteśmy ludźmi wiecznie chorymi.
Gdy się spotykają sąsiadki na ulicy, albo przed kościłem to zaczynają się licytować, która jest bardziej chora i której co straszniejszego dolega...
żadnej nie przejdzie przez gardło, że czuje się świetnie, dobrze jej się powodzi, jest szczęściwa i usatysfakcjonowana seksualnie...
Podobne podejście przyjęło sie w środowisku polskich aalkoholików.
|
|
|
|
|
pingpong
przyjaciel forum
Pomógł: 29 razy Wiek: 47 Dołączył: 04 Wrz 2009 Posty: 931
|
Wysłany: Czw 10 Wrz, 2009 10:50
|
|
|
Suchy napisał/a: | który nie poszedł na wesele bardzo bliskiej sobie osoby bo miał byś tam Pan Alkohol . |
jeżeli po 17 latach tak to wygląda, to to jest męczarnia i tortura. Na moje niewprawne oko sytuacja powinna być taka, że alkohol staje się po prostu obojętny. terapia prowadzi nas do tego, czym był, pomaga nam zrozumieć, co dla nas robił, jaką mysią robotę i wtedy w naszych oczach alko chowa kły. I wtedy może wejść w życie zasada ze starochińskiej przypowiastki: pytają mnicha, jaka jest różnica pomiędzy życiem i śmiercią. On odpowiada - żadnej. To dlaczego nie umierasz - pytają. Mnich odpowiada - bo nie ma różnicy. Czy można nie pić po prostu dlatego, że nie ma różnicy, a nie dlatego, że NIE WOLNO I JESTEŚMY CHORZY?
Jest szansa dojść do punktu, w którym alko po prostu znika z mapy świata? Jego widok nas ani nie drażni, ani nie kusi? |
|
|
|
|
pingpong
przyjaciel forum
Pomógł: 29 razy Wiek: 47 Dołączył: 04 Wrz 2009 Posty: 931
|
Wysłany: Czw 10 Wrz, 2009 10:53
|
|
|
długonosy napisał/a: | Przecież nawet tak zwana wielka księga AA mówi o tysiącach tych, którzy się wyleczyli. |
no to taką rozmowę rozumiem
naturalnie unikać łatwej euforii jak ognia, ale żyć po prostu szczęśliwie - jeżeli jest wciąż na to szansa, bez ŻADNEGO BALASTU, to trzeba się tym cieszyć i ku temu brzegowi wiosłować
wiele nauki przede mną, ale widzę, oj widzę jej sens |
|
|
|
|
ela_102
przyjaciel forum Po prostu CHCIEJ
Pomogła: 71 razy Dołączyła: 25 Paź 2008 Posty: 1298 Skąd: z Elbląga
|
Wysłany: Czw 10 Wrz, 2009 11:15
|
|
|
jerry spodziewałam się takiej reakcji:
Cytat: | może to nie jest niepewność tylko zdroworozsądkowe podejście do życia. Wiadomo, że licho nie śpi i nawet po wyjściu z mityngu może się zdarzyć "COŚ". |
A może to źle pojmowana pokora wobec alkoholizmu? pokażę wszystkim, iż pomimo tak długiej abstynencji i siermiężnej pracy nad sobą nadal może mi się przytrafić "nieświadome" zapicie. Bo w Twoim zdaniu "coś" przecież nie zawiera się wypadek samochodowy.
Dodam, że facet aktulnie nie pije 21 lat. NIGDY więc jak dotąd nie zdarzylo mu się to "coś", pomimo, że ciagle się tego obawia. Po co więc to mówi?
Pielęgnuje strach przed sobą samym? bo mu powiedziano, że tak jest właściwiej?
Ja musiałabym oszaleć (stracić kontakt z rzeczywistością w ogóle) aby kupić sobie i wypić pół litra. Tylko jakbym oszalała to mogłabym równie dobrze zrobić milion innych durnych rzeczy, nie tylko tę.
Ostatnio w moim mieście "zapił" 12 latek...
Powiedział, że zrobił to zupełnie świadomie, chciał.
Gdy obserwuję ludzi zapijających (trochę mi się ich przewinęło też) to są ludzie którzy do końca nie zrozumieli w czym rzecz. Nie leczyli się wystarczająco, lub zaprzestali się leczyć.... |
|
|
|
|
ela_102
przyjaciel forum Po prostu CHCIEJ
Pomogła: 71 razy Dołączyła: 25 Paź 2008 Posty: 1298 Skąd: z Elbląga
|
Wysłany: Czw 10 Wrz, 2009 11:25
|
|
|
pingpong
Cytat: | naturalnie unikać łatwej euforii jak ognia |
Kurcze, ja byłam jedyną osobą na mityngach (na których byłam ja), która przy pytaniu o "problem" zgłaszała - nieumiejetność przeżywania radości. I to był dla mnie prawdziwy problem. Wszystko się w życiu nagle układa, a ja przyzwyczajona tylko do "rozpirduchy" Paradokslanie PROBLEM mogłabym uznać za radość, bo z tym zawsze wiedziałam co robić
dziś jest już harmonia... |
|
|
|
|
pingpong
przyjaciel forum
Pomógł: 29 razy Wiek: 47 Dołączył: 04 Wrz 2009 Posty: 931
|
Wysłany: Czw 10 Wrz, 2009 13:19
|
|
|
ela_102 napisał/a: | nieumiejetność przeżywania radości. |
coś jest na rzeczy - lek przed przyznaniem się, że jest dobrze, że jest się szczęśliwym, że się osiąga itd bo "zaraz nam to zabiorą" - ja tak mam. W ogóle radość jest niebezpieczna, bo zawsze wróży nadejście czegoś złego - po wzgórku musi być dolinka. A jeżeli cały czas jest się w dolince - nie ma strachu o dolinkę. Człowiek ma wrażenie, że kontroluje swoje nieszczęście, nic go nie zaskoczy (co za bzdura). U mnie z piciem trochę tak było - wiedziałem, jak niszczy i jakim jest przekleństwem, ale wydawało mi się, że "moje przekleństwo" mam przynajmniej na oku. Swoją dolinkę już znam i "jakoś daję radę". Czegóż to sobie człowiek w głowie nie wypracuje... |
|
|
|
|
K.R
przyjaciel forum
Pomogła: 45 razy Wiek: 46 Dołączyła: 31 Sty 2007 Posty: 1055
|
Wysłany: Pią 11 Wrz, 2009 07:55
|
|
|
O....chyba więc zrozumiałam.
Jestem po prostu mentalnie, typowym polakiem w tej kwestii przynajmniej.
Wiecie co, ja tak na codzien, to własciwie tak własnie postepuje.
Nie ma dla mnie różnicy. nie zastanawiam sie, nie myślę o tym jaka ja jestem biedna, chora i jaka silna orzy okazji bo przeciez walcze....zobaczcie jak walcze z tym demonem, jak powalam go na kolana.....pierdu, pierdu
Tak tylko jakieś takie myśli mnie naszły, że jesli poczuję się za pewnie, to polegnę i stąd takie moje rozważania.
Dochodzę więc do wniosku, że mogę wyzdrowieć. To dobra wiadomość dla mnie, poczułam się lepiej, kiedy to przeczytałam, naprawdę.
Ale tak na co dzień, w zwykłym dniu, w minutach życia, nie ma to dla mnie żadnego znaczenia.
Dopiero kiedy się zagłębię, zaczynam dywagować. |
_________________ "Wystarczy tylko "drgać" dobrą energią i rozbijasz bloki.Potem ten drugi człowiek wibruje tym samym i oddaje Tobie.Jak kamertony."
Autor: Marcinlodz. |
|
|
|
|
ela_102
przyjaciel forum Po prostu CHCIEJ
Pomogła: 71 razy Dołączyła: 25 Paź 2008 Posty: 1298 Skąd: z Elbląga
|
Wysłany: Pią 11 Wrz, 2009 08:46
|
|
|
Wczoraj usłyszałam świetnie stwierdzenie - co ze mną nie tak, że słyszę takie rzeczy ? cyt:
"Zostałam wyleczony z alkoholizmu w ten sposób, że nie chcę już pić alkoholu.
Jestem tak zdrowym człowiekiem, że alkohol do niczego nie jest mi potrzebny"
Podpisuję się pod tym całą sobą |
|
|
|
|
K.R
przyjaciel forum
Pomogła: 45 razy Wiek: 46 Dołączyła: 31 Sty 2007 Posty: 1055
|
Wysłany: Pią 11 Wrz, 2009 10:07
|
|
|
Ela....świetne to zdanie
Mogę je także sobie przywłaszczyć ?
Jestem wyleczona bo ŚWIADOMIE nie potzrebuje alkoholu.
Podoba mi sie.
Ps. To forum ma na mnie działa terapeutycznie |
|
|
|
|
ela_102
przyjaciel forum Po prostu CHCIEJ
Pomogła: 71 razy Dołączyła: 25 Paź 2008 Posty: 1298 Skąd: z Elbląga
|
Wysłany: Pią 11 Wrz, 2009 16:56
|
|
|
K.R
Cytat: | Mogę je także sobie przywłaszczyć ? |
To, że ludzie wracają do zdrowia, zawdzięczają temu słynnemu "Przekaż dalej".
Bierz i przekazuj, jeżeli jesteś tego pewna
ja tak właśnie czynię nie tylko w kwestii alkoholizmu |
|
|
|
|
K.R
przyjaciel forum
Pomogła: 45 razy Wiek: 46 Dołączyła: 31 Sty 2007 Posty: 1055
|
Wysłany: Sob 12 Wrz, 2009 12:32
|
|
|
ela_102 napisał/a: |
Bierz i przekazuj, jeżeli jesteś tego pewna
|
Ela, nie wiem czy jestem pewna. Chciałabym byc pewna, że jestem zdrowa, ale nei wiem czy mogę juz teraz tak powiedziec.
Dążę do tego, żebym mogła tak czuć jak w tym zdaniu. |
|
|
|
|
jerry
przyjaciel forum
Pomógł: 177 razy Dołączył: 21 Maj 2008 Posty: 9202
|
Wysłany: Nie 13 Wrz, 2009 12:14
|
|
|
pingpong napisał/a: | ela_102 napisał/a: | nieumiejetność przeżywania radości. |
coś jest na rzeczy - lek przed przyznaniem się, że jest dobrze, że jest się szczęśliwym, że się osiąga itd bo "zaraz nam to zabiorą" - ja tak mam. W ogóle radość jest niebezpieczna, bo zawsze wróży nadejście czegoś złego - po wzgórku musi być dolinka. | Jak przestałem pić to przez jakiś czas czułem się jak rozbitek, który dalej tkwi we wzburzonej wodzie ale przynajmniej wydostał się na powierzchnię i może swobodnie oddychać. Trochę czasu minęło zanim odważyłem się popłynąć w stronę lądu, a kiedy wreszcie dopłynąłem nie miałem siły wstać i leżałem. Niby bezpiecznie ale cały czas ryzykując, że fala zabierze mnie z powrotem w otchłań. Później odpełzłem od wody i słabo stanąłem na nogach, ale trzeba było brnąć przez ruchome piaski, które wcale nie dawały oparcia. Dopiero w nastepnym okresie zacząłem czuć, że ziemia nie umyka mi spod stóp i po jakimś czasie mogłem powiedzieć, że stoję pewnie na nogach. Dopiero wtedy zacząłem się rozglądać co to za nieznany ląd i co ja tu robię, co mogę zrobić.
Nie jestem w stanie określić kiedy opuścił mnie lęk przed przyznaniem się, że jest dobrze ale wreszcie opuścił. Wszystko wymaga czasu, u jednych krótszego a u innych dłuższego. Każdy ma swoje własne tempo przemian i niech tym tempem idzie do przodu. Wtedy i dolinki będą niestraszne |
|
|
|
|
pingpong
przyjaciel forum
Pomógł: 29 razy Wiek: 47 Dołączył: 04 Wrz 2009 Posty: 931
|
Wysłany: Nie 13 Wrz, 2009 13:38
|
|
|
jerry napisał/a: | Wtedy i dolinki będą niestraszne |
słusznie, czasu trzeba. inaczej się nie da. Ale ja w ten czas patrzę w miarę podniesionym wzrokiem. Przynajmniej na razie. Mam doliny ale z tyłu głowy wciąż ta myśl, że to jest po coś. Gorzej będzie jak się zawiodę "efektami", to znaczy - takie głupie myślenie - po trzeźwieniu spodziewasz się czegoś. Wiem, że to nie tak, ale jest to dość naturalne zapewne. Siedział człowiek w norze i nagle może wyjść, choć to sporo kosztuje. Ale podejmuje te koszt, bo MA WIZJĘ TEGO CO JEST U GÓRY, A CO, JAK SIĘ SPODZIEWA, JEST CAŁKIEM INNE OD NORY. A ta różnica może być dość subtelna, za bardzo subtelna na początku. |
|
|
|
|
jobael [Usunięty]
|
Wysłany: Śro 24 Sie, 2011 19:46
|
|
|
Wyleczony z alkoholizmu ?
Co o tym myślisz |
|
|
|
|
AndrzejG
przyjaciel forum
Pomógł: 7 razy Wiek: 64 Dołączył: 24 Kwi 2011 Posty: 494
|
Wysłany: Śro 24 Sie, 2011 20:17
|
|
|
Nie słyszałem o wyleczonej osobie z alkoholizmu, ale mam do czynienia z osobami nie pijącymi chociaż chorymi na tą nieuleczalną chorobę.Ja sprawdziłem na sobie co by się stało jakbym wypił po długich latach nie picia minimalnie.I dlatego już wiem .Ledwie uszedłem z życiem z tego eksperymentu.Dlatego nieraz moje wypowiedzi są nawet kłótliwe a może i złośliwe jak czytam o eksperymentach z próbami kontrolowanego popijania i jak eksperymentator zamieszcza jeszcze uśmieszki .Miałem wszystko po 2 miesiącach picia, psychozy gdzie widziałem obrazy i słyszałem dźwięki padaczkę,ciśnienie 210 na 160.To było nie dawno dlatego tak pamiętam każdy szczegół i szczerze przestrzegam przed próbami picia czegokolwiek nawet a minimalnej ilości jeżeli jest się osobą chorą na chorobę alkoholową.To się nikomu nie może udać kto jest uzależniony od alkoholu.A czy mówię prawdę o takiej nie możliwości picia wystarczy poczytać o tych co spróbowali co w końcu z nimi się stało nawet jak jakiś czas im się udawało kontrolować |
_________________ Mam na imię Andrzej i jestem alkoholikiem.Leczę się tylko środkami konwencjonalnymi.Leczenie zamknięte,terapia,AA. |
|
|
|
|
seba
przyjaciel forum
Pomógł: 123 razy Dołączył: 15 Gru 2009 Posty: 4869
|
Wysłany: Śro 24 Sie, 2011 21:52
|
|
|
rozumiem uderz w stół ...
rozumiem też że to dyskusja akademicka bo wszyscy chcemy trzeźwieć i żyć a nie próbować się mocować z alkoholem.
ja oczywiście rencami i nogami podpieram tezę że się nie da i to niemożliwe. to bezpowrotny proces którego się nie da odwrócić.
ponieważ żyją ludzi którzy z medycznego punktu widzenia żyć nie powinni zakładam jednak że są alkoholicy i alkoholicy. jest na pewno grupa pijanych nie pijących przez strach. sam znam osobę która nie pije wiele już lat ale jest na zewnątrz tak okropna że musi się strasznie męczyć. wyniki miał tak złe że miał wybór pić i umrzeć albo nie pić. nie pije ale pomocy nie weźmie. ja osobiście tego nie pojmuję! jajogłowy ...
ja nie jestem w stanie pić kontrolowanie. tyle razy próbowałem i wiem że zawsze mam powód żeby wypić kolejną - kolejkę, nie dam rady tego zrobić i za milion lat. zresztą po co ? nie ma powodów żeby iść i pić. mam fajne życie, rodzinę, pracę, hobby i to wielopłaszczyznowe, zarabiam przyzwoite pieniądze po co mam kłaść to wszystko na szali życia i zaryzykować dla tych kilku łyków alkoholu ? nie chcę się więcej wstydzić i karmić złością i nienawiścią. nie, nie ma odwrotu z tej drogi ... |
|
|
|
|
seba
przyjaciel forum
Pomógł: 123 razy Dołączył: 15 Gru 2009 Posty: 4869
|
Wysłany: Śro 24 Sie, 2011 21:57
|
|
|
teraz tak jeszcze szybka myśl. jak mam się wyleczyć z tej choroby jak jadę na wakacje i przez pierwsze godzin/dni moje myśli krążą tylko wokół alkoholu... i pojawiają się żale po stracie ... raczej to mało zdrowe |
|
|
|
|
Tato
przyjaciel forum
Pomógł: 7 razy Wiek: 57 Dołączył: 17 Gru 2010 Posty: 187 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 25 Sie, 2011 08:02
|
|
|
Niedaleko mojej poradni jest klub abstynencki, do którego pacjenci wpadają przed i po zajęciach terapeutycznych. Gdy trafi się ktoś, kto właśnie kończy terapię, dostaje tam "wsparcie" od weteranów. "I co, już wyleczony jesteś? Dostałeś na to papier?" - pytają z udawaną zazdrością. Daje to delikwentowi dużą dawkę pokory. Siada sobie taki w kąciku, pomyśli i wie, że zakończył ważny, ale jednak tylko etap w trzeźwieniu, a teraz - osierocony przez poradnię-matkę - musi sobie to trzeźwienie zorganizować.
Czeka mnie to za miesiąc. Jeśli poczuję się wyleczony, koledzy pomogą. |
|
|
|
|
Fredi
przyjaciel forum
Pomógł: 5 razy Wiek: 39 Dołączył: 11 Cze 2008 Posty: 627
|
Wysłany: Czw 25 Sie, 2011 08:16
|
|
|
Ja uważam, że można wyleczyć się z alkoholizmu. Człowiek to niesamowita maszyna i zakładanie, że nie można jest nadużyciem wg mnie. Na czym takie wyleczenie miałoby polegać? Nie wiem, ale wiem na czym z pewnością nie polega. Absolutnie nie na tym, że taki człowiek podejmuje próby kontrolowanego picia. Człowiek wyleczony z alkoholizmu nigdy nie tknie alkoholu z powodu szkód, które dzięki niemu sobie i innym wyrządził. Jeśli natomiast komuś "wydaje się" że wyzdrowiał, i potrzebuje eksperymentu, żeby to potwierdzić, to jest to chyba najbardziej podstawowy objaw głodu i nawrotu - a więc żaden eksperyment nie jest potrzebny, bo dowód na własną chorobę mamy jeszcze przed jego przeprowadzeniem. Ktoś, kto przeżył wszystko co wiąże się z nałogiem i spróbowałby pić z całą pewnością nie jest zdrowy.
Czy można skoczyć z 2 piętra i nic sobie nie zrobić? Można, z całą pewnością, ale nikt zdrowy tego nie będzie próbował, bo ryzyko nie ma sensu.
Może troch zawile to opisałem, ale dla mnie pojęcie zdrowia nie kojarzy się z możliwością picia. |
|
|
|
|
seba
przyjaciel forum
Pomógł: 123 razy Dołączył: 15 Gru 2009 Posty: 4869
|
Wysłany: Czw 25 Sie, 2011 08:34
|
|
|
Fredi, zasadnicze pytanie jest w tak postawionej tezie co chcesz leczyć ? i co uznamy za finalny skutek leczenia ? czy alkoholik który jest abstynentem od 20 lat jest alkoholikiem czy nie jest alkoholikiem ? czy ma objawy uzależnienia czy ma objawy wskazujące na spożywania alkoholu. czy wyleczeniem będzie stan w którym zaakceptujemy siebie jakim jesteśmy z ograniczeniami które mamy - także tymi alkoholowymi. |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
| Strona wygenerowana w 0,13 sekundy. Zapytań do SQL: 10 |
|
|