kahape
przyjaciel forum koalka


Pomogła: 146 razy Wiek: 67 Dołączyła: 13 Maj 2007 Posty: 3251
|
Wysłany: Sob 05 Lis, 2016 14:00 Dobry ojciec to taki, kt??ry jest obecny w ?yciu c??rki,
|
|
|
Dobry ojciec to taki, kt??ry jest obecny w ?yciu c??rki, ale nie 'przydusza' jej swoj? obecno?ci?
Dla syna ojciec jest modelem identyfikacyjnym. Popatrz, jaki jestem. Podpowiadam ci, jak by?. Dla c??rki jest tym, kt??ry uczy, jak bezpiecznie by? blisko m??czyzny. To najcenniejsze, co c??rka mo?e od niego dosta? - z psychoterapeut? Bogdanem de Barbaro rozmawia Agnieszka Jucewicz
Agnieszka Jucewicz: Co mo?e da? ojciec c??rce, czego mama jej nie da?
Psychoterapeuta Bogdan de Barbaro: Gdybym dzisiaj by? ojcem, powiedzmy, pi?cioletniej c??rki, to chcia?bym pokazywa? jej ?wiat pozytywnie. Uczy? j? odr???niania dobra od z?a, brzydkiego od ?adnego, bliskich relacji od dalekich, kiedy jest bezpiecznie, a kiedy nie
Matki te? to robi?.
No w?a?nie, zgadzam si?. Boj? si?, ?e zaraz us?ysz? od innych terapeut??w: "Ale jak to? Nie widzisz r???nicy?". M??j k?opot polega na tym, ?e gdybym chcia? jako? r???nicowa? ojca od matki, to obawiam si?, ?e zacz??bym i?? w stron? takich, po?al si? Bo?e, "maczowskich" cech: ?e m??czyzna ma uczy? dzieci wytrwa?o?ci i si?y - a przecie? wiadomo, ?e kobiety s? cz?sto od m??czyzn i silniejsze, i bardziej wytrwa?e. Z jednej strony jeste?my zanurzeni w kulturze, w kt??rej dominuje wzorzec rodzicielstwa, gdzie matka jest bli?ej dzieci, a ojciec odpowiada za bezpiecze?stwo ekonomiczne i system warto?ci, ale z drugiej - w?a?nie pr??bujemy ten wzorzec przezwyci??y?. By?em niedawno na konferencji psychoterapeut??w z USA, na kt??rej jedna z prelegentek, m??wi?c o matce i jej wi?zi z dzie?mi, dodawa?a: "Ale tak?e ojciec". Bardzo mnie ciekawi, co z tego wyniknie, i nie podejmuj? si? odpowiedzie? na pytanie: jak powinno by?? Uwa?am, ?e lepiej by by?o, gdyby ka?da para mog?a sobie wypracowa? sw??j model, kt??ry ich oboje b?dzie satysfakcjonowa?, niezale?nie od r???nych presji - kultury, medi??w czy przodk??w.
Mnie nie tyle interesuje, "jak powinno by?", ile jak jest. Mo?e wi?c obejrzyjmy sobie ten wzorzec.
Dla syna ojciec jest modelem identyfikacyjnym: "Popatrz, jaki jestem. Podpowiadam ci, jak by?". Dla c??rki - przy za?o?eniu, ?e wa?na i cenna jest r???nica p?ciowa, r???nica, a nie wy?szo?? - ojciec jest tym, kt??ry uczy, jak bezpiecznie by? blisko m??czyzny. To najcenniejsze, co c??rka mo?e od niego dosta?.
Co to znaczy blisko i bezpiecznie?
Kiedy np. id? razem na wycieczk? - jest pi?knie, on jej obja?nia ?wiat, uczy wra?liwo?ci, ona, b?d?c blisko niego, mo?e bezpiecznie sobie ten ?wiat poogl?da?. Jak on jest z ni? w?r??d ludzi, to mo?e j? uczy?, jak szanowa? innych, ciekawi? si? nimi, inspirowa?. My tu m??wimy ca?y czas o ojcu "wystarczaj?co dobrym", czyli takim, kt??ry jest obecny w ?yciu c??rki, w kontakcie z ni?, kt??ry po?wi?ca jej sw??j czas i uwag?, ale te? nie "przydusza" jej swoj? mi?o?ci?.
O ojcu c??rki m??wi si? cz?sto "jej pierwszy m??czyzna".
I mnie si? podoba to okre?lenie, chocia? mo?e ono brzmie? dwuznacznie. Nieraz go u?ywam w rozmowie z pacjentkami. Ta dwuznaczno?? na pocz?tku czasem je niepokoi, ale potem dostrzegaj? zwi?zek mi?dzy tym, kogo widzia?y w ojcu, a tym, kogo potem widz? w swoich partnerach. Ich postacie si? przenikaj?.
Co to znaczy? ?e kobieta szuka swojego ojca w innych m??czyznach?
Nie szuka kogo? identycznego, ale przyci?gaj? j? ci, kt??rzy w jakich? fragmentach s? podobni. To si? dzieje najcz??ciej nie?wiadomie i k?opot polega na tym, ?e je?li ta pierwotna relacja nie by?a do?? dobra, to i te wybory b?d? ni? naznaczone. Mo?e by? tak, ?e ojciec by? ch?odny, krytyczny, pi? czy bi?, i nie?wiadomie szuka si? takiego, z kt??rym t? relacj? b?dzie mo?na powt??rzy?. St?d cz?sto c??rki alkoholik??w wybieraj? sobie na partner??w uzale?nionych m??czyzn. Dopiero w terapii si? okazuje, z czego to wynika. Czy to jest ochota "przed?u?enia" tamtego zwi?zku, czy ta dziewczyna po prostu nauczy?a si?, jak by? z kim? takim, i woli nie pr??bowa? niczego innego, czy to jest wyraz jej t?sknoty? C??rki ojc??w kochaj? bezwarunkowo i bywa, ?e jest to mi?o?? nieszcz??liwa.
Jak ojciec wp?ywa na kszta?towanie si? kobieco?ci c??rki?
Mo?e podarowa? jej zachwyt nad t? kobieco?ci?, zw?aszcza gdy c??rka b?dzie ?wiadkiem tego, jak ojciec kocha, szanuje i zachwyca si? jej matk?. To jest fundament.
Nie wtedy, kiedy zachwyca si? ni?? Kiedy m??wi jej, jaka jest pi?kna, jaka m?dra?
Zale?y, jak cz?sto jej to m??wi i z jak? intencj?. W nadmiarze to b?dzie niebezpieczne. Bo to nie c??rce powinno si? m??wi?: "Ty jeste? moj? ukochan?, najpi?kniejsz?, jedyn?", tylko ?onie. Ojcowie bezbrze?nie zachwyceni c??rkami - ich urod?, wra?liwo?ci?, pi?knym spojrzeniem - mog? je tym skrzywdzi?. Bo wtedy zaburza si? granica mi?dzypokoleniowa, kt??ra jest niezb?dna do prawid?owego rozwoju dziecka.
Czyli to niedobrze, je?li ojciec traktuje c??rk? jak ksi??niczk? i nieba by jej przychyli??
Je?li traktuje ?on? jak kr??low? i ta ksi??niczka widzi, gdzie jest jej miejsce, to w porz?dku. Ale je?li ojciec traktuje c??rk? jak ksi??niczk?, a ?ona w tym czasie zmywa gary, to niedobrze. Dla wszystkich. Dla dziecka - bo dostaje w?adz?, kt??rej nie rozumie. Dla tego ma??e?stwa - bo taki "romans" c??rki z ojcem je os?abia. Dla matki - bo jest poni?ana. Zastanawia?bym si? wtedy, dlaczego ten m??czyzna jest tak sfrustrowany w relacji z ?on?, ?e swoje uczucia "przeadresowuje" do c??rki. Je?li ta koalicja ojca z c??rk? b?dzie si? zacie?nia?, to mo?e te? doj?? do tzw. p?tli interakcyjnej.
Co to takiego?
Na przyk?ad ta odrzucona na rzecz c??rki ?ona zacznie odrzuca? seksualnie m??a, w wyniku czego odrzucony m?? b?dzie jeszcze bardziej faworyzowa? i kokietowa? c??rk?, a w efekcie b?dzie jeszcze bardziej odrzucany przez ?on?, ?e jej nie uwodzi. I kryzys b?dzie si? pog??bia?.
Jak z tym b?dzie si? czu? ta c??rka?
Mo?e jej to schlebia?. Mo?e mie? poczucie, ?e wygrywa rywalizacj? z matk?, ale te? mo?e straci? to, co kobiety wynosz? z dobrych relacji z matkami, czyli poczucie kobiecej wi?zi i przynale?no?ci.
I co w doros?o?ci mo?e si? z tak? "ksi??niczk?" dzia??
R???nie mo?e by?. Du?o b?dzie zale?a?o od tego, z kim ona b?dzie siedzie? w szkolnej ?awce, co zobaczy w rodzinie s?siad??w albo u przyjaci???ki. Czy ten ojciec b?dzie agresywny, czy czu?y, czy ta matka b?dzie si? w stanie do niej przebi? mimo wszystko. Tym, co jednak cz?sto si? dzieje w takich sytuacjach, jest to, ?e "ksi??niczka" pod?wiadomie nie chce opuszcza? tego "pierwszego m??czyzny". On pozostaje dla niej numerem jeden i za ka?dym razem, kiedy pr??buje szuka? partnera, mi?dzy ni? a nim staje obraz jej ojca.
Ona szuka u innych m??czyzn podobnego zachwytu?
Zale?y, czym by? zabarwiony ten zachwyt. Je?li mia? podtekst seksualny albo je?li ojca niekoniecznie seksualnie, ale emocjonalnie to podnieca?o, to ona mo?e si? wr?cz ba? podobnego zachwytu. Mo?e si? ba? blisko?ci, bo ma poczucie, ?e blisko?? z m??czyzn? jest niezdrowa. To nie b?dzie kobieta, kt??ra powie: "Ach, jakie mam pi?kne, powabne cia?o, b?d? w ramionach innego czu? si? bezpiecznie, a moje zmys?y b?d? ch?tne do wsp??lnego ta?ca". Nie, raczej poczucie grzeszno?ci mo?e si? rozlewa? na jej ?ycie seksualne.
Dlaczego w okresie dojrzewania ojcowie cz?sto odsuwaj? si? od c??rek, och?adzaj? t? relacj??
Ze strachu przed jej seksualno?ci?. Bo granica mi?dzy blisko?ci? uczuciow? a zmys?ow? jest cz?sto p?ynna. I wtedy mo?e si? pojawia? z ty?u g?owy pytanie: na ile ten poca?unek jest rodzicielski, a na ile nie?
Dojrzewaj?ca c??rka mo?e budzi? w ojcu takie skojarzenia?
W olbrzymiej wi?kszo?ci nie, bo dzi?ki tabu kazirodztwa ta relacja jest erotycznie zablokowana. Ale ojcowie rzeczywi?cie cz?sto si? wycofuj?, bo czuj?, ?e c??rka musi mie? te? prawo do prywatno?ci, do intymno?ci. Wiedz?, ?e do ?azienki czy do pokoju ju? si? nie wchodzi bez pukania. To nie znaczy, ?e ojciec ma nie m??wi? c??rce: "Jak pi?knie ci dzi? w tej sukience", ale wszystko zale?y od tego, na jakich strunach on t? pie?? mi?o?ci gra. Czy to komplement, kt??ry sprawia, ?e ona leci na spotkanie ze swoim Zdzichem prze?wiadczona, ?e pi?knie wygl?da, czy te? zostaje w domu, ?eby jeszcze raz to us?ysze?? Bo za tym "?licznie wygl?dasz" kryje si? jeszcze inny komunikat, wprost lub nie wprost wypowiedziany: "Musisz uwa?a? na innych facet??w. Jedyny bezpieczny facet to ja". To zreszt? ciekawe, co robi? ojcowie, kiedy wok??? c??rki zaczynaj? si? kr?ci? absztyfikanci.
Ja od ojc??w nawet kilkuletnich c??rek s?ysz? szczery niepok??j. Jakby si? na wojn? szykowali.
To jest naturalne do pewnego momentu. Boj? si?, ?e kto? im bliski zostanie zabrany. Je?li ona jest nastolatk?, to on niewiele mo?e zrobi?, ?eby mie? kontrol? nad jej wyborami. Badania zreszt? pokazuj?, ?e wp?yw rodzic??w na los dziecka jest coraz mniejszy, a coraz wi?kszy maj? r??wie?nicy, internet i ?rodowisko. Kiedy? autorytet by? oparty na wiedzy, a w ?wiecie, w kt??rym wnuki maj? wi?ksz? wiedz? od dziadk??w, to zaczyna by? groteskowe. I ja to w swoim gabinecie te? obserwuj?. Wi?c wyg?aszanie kaza? mo?e by? wr?cz kontrproduktywne, je?li dziecko przechodzi przez faz? buntu. Jedyne, co ma sens, to przekazywanie warto?ci przez realizacj? tych warto?ci.
Ale jak to zrobi??
Samemu dokonywa? dobrych wybor??w, a poza tym by? razem, rozmawia?, wsp??lnie co? robi?, dbaj?c o siebie nawzajem. Co?, co w anglosaskiej kulturze nazywa si? quality time. To znacznie lepiej wyposa?a c??rk? w umiej?tno?? dokonywania dobrych wybor??w ni? prelekcje na temat tego, ?e "jak kto? pije, pali i nadu?ywa, to rodzina si? kiwa".
A kiedy to jest ju? wyb??r partnera na ?ycie, nie ch?opaka na bal maturalny?
To dobrze by by?o, gdyby ojciec potrafi? z godno?ci? przyj?? fakt, ?e c??rka idzie do innego. I to w dodatku nie do tego wymarzonego. Bo c??rka ma raczej nie liczy? na to, ?e z ust ojca padnie: "Bo?e, jaki on cudowny!". Pr?dzej matka to powie.
To wynika z l?ku, ?e ten m??czyzna nie b?dzie dla niej do?? dobry, czy z zazdro?ci?
Mo?liwe, ?e z zazdro?ci, ale w dobrym tego s?owa znaczeniu. Ja na zazdro?? nie patrz? jako? negatywnie, o ile nie zamienia si? w zawi?? czy agresj?. Dla mnie, jako ojca, najwa?niejszym kryterium jest: czy z tym partnerem moja c??rka ma dobrze? Czy jest kochana i kochaj?ca?
Czasem im jest ze sob? dobrze, ale ojcu zi?? si? nie podoba.
Nie musi, ale musi go szanowa?. I powstrzyma? si? od komentarzy i okazywania niech?ci. Ojciec jest g?osem obecnym w sercu c??rki. Je?li to g?os dezaprobaty, to wtedy psuje jej zwi?zek. To nie musz? by? nawet teksty typu: "Ale? sobie wybra?a!", "Co z niego za m??czyzna!", tylko taka negatywna nuta. Ju? to wystarczy, ?eby s?czy? do jej ma??e?stwa jad. Co innego, je?li ojciec wie, ?e w tym zwi?zku jest przemoc albo jakie? nadu?ycie, to wtedy powinien wr??ci? do dawnej roli, wtr?ci? si? i pom??c. Ja bym tak w ka?dym razie zrobi?.
Sk?d si? bierze ten g?os ojca, kt??ry si? ma w ?rodku?
Ze zwi?zku, kt??ry powstaje przy narodzeniu. U dojrza?ych ludzi on bywa rozpoznany jako odr?bny, a u mniej dojrza?ych - nie. To tak, jakby mie? doradc? i podpowiadacza. Zdanie doradcy mog? wzi?? pod uwag?, ale nie musz?. Podpowiadacz to automat. Jak jestem w nerwach, to nie wiedz?c nawet, czy to moje, czy nie - powtarzam to bezrefleksyjnie.
Lepiej by?oby wiedzie?, ?e np. moje przekonanie, ?e "jestem taka krucha i sama sobie nie poradz? w ?yciu", to g?os ojca?
S? terapie, kt??re u?wiadamiaj?, ?e istnieje co? takiego jak polifonia "ja", czyli ?e w nas jest wiele g?os??w. Nie tylko ojca, matki, lecz tak?e ?ony, syna, c??rki, nauczyciela, Polaka, feministy, ale te? szowinisty. I umiej?tno?? prowadzenia rozm??w ze wszystkimi tymi g?osami jest przydatna. To metafora, prosz? nie my?le?, ?e zwariowa?em.
I dobrze by by?o, ?eby ten g?os ojca jaki by??
M?dry, wra?liwy, g??boki, kochaj?cy Kontynuowa?? Taki g?os w chwilach za?amania mo?e dawa? podpowied?. Si??. Ale te? ?wiadomo??: jestem kochana. Ma?o tego, mnie si? wydaje, ?e ten g?os jest te? obecny po jego ?mierci. Bo to nie s? dos?owne cytaty p?yn?ce z "realu", ale wyraz tej relacji, kt??ra si? ukszta?towa?a przez lata.
Bywa, ?e ten g?os nie jest wspieraj?cy
Wtedy od nas zale?y, czy chcemy mu wierzy?. Je?li to jest g?os, kt??ry m??wi takie os?abiaj?ce zdania, np.: "Nie ufaj ludziom!", "M??czy?ni chc? jednego", to wtedy warto go wydoby? na zewn?trz i si? zastanowi?: to jest g?os mojego ojca, nale?y mu si? szacunek, ale czy on jest mi przydatny, czy zach?ca do rozwoju? Czy raczej mi utrudnia ?ycie, a ja go s?ucham z lojalno?ci?
Co taki g?os mo?e utrudnia??
Na przyk?ad widzenie tego, jaka jestem. Bo ojciec m??wi?, ?e do niczego si? nie nadaj?. Albo to, jak widz? swojego partnera, do kt??rego ojciec mia? ci?g?e pretensje. Czy ja dalej chc? ?y? z tymi pretensjami? Czy mog? je zobaczy? jako nie swoje i odrzuci??
A co, je?li c??rka wychowuje si? bez ojca? Kiedy tego g?osu brakuje?
Mo?e jej brakowa? poczucia bezpiecze?stwa. Bo tu nie chodzi tylko o to, ?e jej brakuje ojca, ale ?e jej matka nie ma m??czyzny, nie ma wsparcia. I wtedy niechc?cy mo?e ze swojej c??rki robi? swojego rodzica albo w?a?nie - partnera. Wtedy to dziecko traci dzieci?stwo, bo to jest tak, jakby komu?, kto ma rozmiar stopy 32, w?o?y? buty w rozmiarze 42 i kaza? w nich chodzi?. Nie poradzi sobie: b?dzie si? potyka?, przewraca?, te buty b?d? mu spada?y.
Kiedy dziewczynce brakuje tego "pierwszego m??czyzny", jak ona potem wchodzi w relacje z innymi?
Na og??? szuka w bliskim otoczeniu kogo?, kto tak? funkcj? ojca bis mo?e pe?ni?: wujek, starszy brat, dziadek czy nowy partner matki.
A je?li kogo? takiego nie ma?
To wtedy zwykle, niestety nie zawsze, matka bierze na siebie t? rol?. Rol? osoby, kt??ra m??wi, co dobre, co z?e, je?li mamy si? trzyma? tego kulturowego wzorca.
Z czym kobiety wychowane bez ojc??w mog? mie? k?opot w przysz?o?ci?
Powtarzaj?cym si? schematem, na poziomie nie?wiadomym, jest przekonanie, a ja bym to nazwa? nawet uprzedzeniem, ?e je?li b?d? blisko kogo?, to on odejdzie. Bo je?li mam takie do?wiadczenie, ?e bliscy znikaj? z mojego ?ycia, to we mnie jest l?k, ?e tak b?dzie za ka?dym razem. To destruktywne i nad tym si? pracuje w terapii.
A je?li ojciec fizycznie jest, ale psychicznie go nie ma - bo jest pracoholikiem albo pije?
Widz? tak? scen?: on na kanapie, w prawej r?ce pilot, w lewej piwo, a c??rka pr??buje mu si? wdrapa? na kolana, zainteresowa? go sob?, a przede wszystkim zas?oni? mu ekran. Co ojciec z tym zrobi? Wiele b?dzie zale?a?o od tego, na ile go ten alkohol rozczula, a na ile sprawia, ?e on si? robi agresywny; jak zareaguje na to matka: czy p??jdzie w tym czasie czyta? ksi??k?, czy um??wi si? z kole?ankami, czy b?dzie krzycze? na c??rk?, ?eby ojcu nie przeszkadza?a? Jednym s?owem: czy ona jako? t? dziur? za?ata?
Jak ona t? dziur? mo?e za?ata??
Ja bym chyba sugerowa?, ?eby sprawdzi?a, o kt??rej si? ko?czy mecz, i wynegocjowa?a z m??em, ?e po meczu wyjd? wszyscy razem na spacer. Bo mo?liwe, ?e on si? czuje strasznie winny, ?e ten mecz ogl?da, a poczucie winy z regu?y prowadzi do w?ciek?o?ci i destrukcji, wi?c dobrze by by?o, ?eby ?ona go najpierw z tego ogl?dania meczu "rozgrzeszy?a". "Kochaj i r??b, co chcesz", m??wi?c za ?wi?tym Augustynem. To bardzo dobra regu?a te? dla ?ycia rodzinnego, nie tylko w relacji z Bogiem.
Ale najpierw kochaj, a potem - r??b, co chcesz?
O to chodzi.
Ojciec krytyczny, wr?cz wrogi w stosunku do c??rki? Kiedy to mo?e mie? miejsce?
Na przyk?ad gdy osobista narracja ojca jest sobie lub ?wiatu nie?yczliwa - je?li ma w sobie gniew, zawi??, rywalizacj?, nie lubi ?wiata i ludzi, to mo?e te? c??rki nie lubi?.
Mo?e on po prostu nie lubi kobiet?
Mo?e tak by?. I wtedy c??rk? b?dzie traktowa? jako przedstawicielk? tego nienawistnego rodu. Taki kto? mo?e mie? my?li: chcia?em syna, bo w synu b?d? MOJE geny, MOJA szabla, ta dos?owna i ta metaforyczna, a tu taki zaw??d Wtedy nale?a?oby si? przyjrze?, kiedy on pierwszy raz do?wiadczy? "nielubienia" kobiety, jak si? ma to do tego, jak jego ojciec traktowa? jego matk?. Czy to jest tak, ?e on to odtwarza, czy chce to robi? ?wiadomie, czy mu z tym dobrze i co by si? sta?o, gdyby zmieni? nastawienie? Mo?e ta blisko??, kt??ra by si? pojawi?a, by?aby dla niego zagra?aj?ca?
Co m??wi? pacjentki, kt??re mia?y krytycznych ojc??w? Jak si? im z tym ?yje?
?le. Cz?sto jest tak, ?e mimo niezwyk?ych osi?gni?? ich poczucie w?asnej warto?ci jest bardzo ma?e. Zdarza si?, ?e ka?dy komunikat, kt??ry s?ysz?, szczeg??lnie od m??czyzny, w tym od terapeuty, interpretuj? z g??ry jako krytyk?. Nawet je?li jest to wyraz troski czy zainteresowania. Nie mo?e by? inaczej, bo one same s? cz?sto bardzo autokrytyczne, nie odr???niaj?, co jest g?osem ojca, o tego, co ich w?asnym. My?l?, ?e to: "Nie uda ci si?", "Nie umiesz", "Nie nadajesz si?" - to ich w?asna muzyka. Zmiana tego schematu to d?ugi i cz?sto trudny proces.
Czy relacj? z ojcem mo?na naprawi?, kiedy ju? go nie ma?
W terapii w?a?nie tym si? zajmujemy. To taka rozmowa "remanentowa" z tym wewn?trznym g?osem, kt??ra pozwala si? od niego uniezale?ni? i ustawi? go w szeregu, ?eby ju? nie rz?dzi?. Podobnie jest ze spadkiem. Kiedy si? go dostaje, dobrze jest nie bra? wszystkiego, jak leci, tylko "badziewie" odk?adamy, a to, co si? przyda, zabieramy.
Co mo?na wzi?? z relacji, w kt??rej ojciec c??rk? uwodzi??
Mo?na pr??bowa? go zrozumie? w ten spos??b, ?e co? mu si? nie uda?o w relacji z inn? kobiet? i pokocha? kogo?, do kogo m??g? adresowa? mi?o?? w bezpieczny spos??b. Mnie si? wydaje, ?e tu bardzo u?yteczne jest spojrzenie Leibniza, kt??ry uwa?a?, ?e "?wiat jest najlepszy z mo?liwych" i ?e "ludzie chc? dobrze, tylko nie potrafi?".
A je?li kto? ma tak? konstatacj? w doros?o?ci, ?e mi?o?? ojca by?a udawana, bo on tak naprawd? przeze mnie, swoj? c??rk?, rozgrywa? wojn? z w?asn? ?on??
To ja bym namawia? t? doros?? c??rk?, ?eby wycofa?a sformu?owanie "mi?o?? udawana", tylko spr??bowa?a zamieni? to na "mi?o?? nieporadn?" czy "nietrafn?", ale jednak dalej - mi?o??. Tak?, kt??ra by?a na miar? jego mo?liwo?ci, zwi?zanych z tym, ?e np. innych relacji si? ba? albo inaczej nie umia?.
Ale jak wybaczy? komu?, kto odrzuca, kto krytykuje?
Wyobrazi? sobie, jak on musi cierpie?, bo np. w zwi?zku z tym, ?e zosta? wychowany na przyk?adnego katolika i zakazano mu ujawnia? agresj?, jest tak bezradny, kiedy j? czuje, tak si? jej boi, ?e wk?ada j? w innych.
Takie wybaczenie wymaga czasem wspi?cia si? na wy?yny w?asnego cz?owiecze?stwa.
Dojrza?o?ci wymaga. Ch?ci zrozumienia. Wie pani, ja na przyk?ad jako dziecko prze?y?em ?mier? dw??jki rodze?stwa. Kiedy mia?em trzy lata, zmar?a moja pi?cioletnia siostra, a kiedy mia?em pi?? lat - m??j p???toramiesi?czny brat. Moje cia?o i pod?wiadomo?? to pami?ta?y. W zwi?zku z tym, kiedy urodzi?o si? moje pierwsze dziecko - Natalia - spanikowa?em, by?em bardzo napi?tym i wystraszonym ojcem. Przy m?odszym, Kubie, ten strach mi troch? zel?a?, chocia? niezupe?nie, bo pami?tam, ?e jak przyjecha?a do nas matka chrzestna c??rki, ?eby zobaczy? nowo narodzonego syna, to jej go pokaza?em z odleg?o?ci czterech metr??w, z l?ku, ?eby go czym? nie zarazi?a.
Ten pana strach jak m??g? si? na c??rce odbi??
Mo?liwe, ?e by?em zbyt pryncypialny: "To jest dobre, to z?e, zapami?taj to sobie raz na zawsze". Mo?liwe, ?e ten l?k mnie tak usztywni?, ?e nie by?em do?? czule ni? zachwycony, a ona zas?uguje na czu?o?? i zachwyt. Ale teraz ?atwiej mi to okaza?, chocia? nadal czuj? si? za ni? odpowiedzialny, tyle ?e z daleka. No nie tak bardzo z daleka, bo mieszkamy na dw??ch s?siaduj?cych pag??rkach. Dzieli nas tylko dolina.
Doros?e c??rki czasem opowiadaj?, ?e kiedy co? w ?yciu im si? psuje, szukaj? schronienia u ojca. I ja sobie wtedy wyobra?am, ?e taki ojciec jest jak drzewo.
Czyli jednak moc. Bo to drzewo to chyba nie osika?
Nie, raczej d?b Bartek.
Aha, czyli do tego stary. Chocia? wci?? ?ywy.
I zastanawiam si?, czy mo?na sobie stworzy? w?asne mocne drzewo, je?li w spadku dosta?o si? na przyk?ad osik?.
Tak si? chyba dzieje, ?e my szukamy opar?. Jedni w religii, drudzy we w?asnej tw??rczo?ci, inni u jakiego? hinduskiego guru. Jeszcze inni pojad? do Norwegii, zachwyc? si? fiordami. Chc?c nie chc?c, szukamy tych drzew.
A co, je?li nie trzeba szuka?, je?li je mamy i ono jest dla nas oparciem, tyle ?e ju? zaczyna usycha??
Wa?ne, ?eby mie? w sobie zgod? na przemijanie, cho? to mo?e by? bolesne. Bo chcia?oby si? zachowa? portret ojca jako silnego, pi?knego, wiecznie m?odego i sprawnego. Wolimy mie? w sercu obraz tego drzewa raczej z p???niej wiosny ni? z p???niej jesieni, ale kalendarz jest nieub?agany. Najlepiej, gdyby ojciec m??g? by? w naszym wyobra?eniu postaci? zmieniaj?c? si?, ?eby dosta? nasz? akceptacj? te? wtedy, kiedy nie b?dzie potrafi? ju? tak biega? po pla?y, b?dzie mia? zmarszczki, b?dzie niedowidzia?, niedos?ysza? i opowiada? wci?? te same historie. Bo w dobrych relacjach ta bezwarunkowa mi?o?? idzie przecie? w obie strony, prawda?
Bogdan de Barbaro - psychiatra, psychoterapeuta, superwizor psychoterapii i terapii rodzin, kierownik Zak?adu Terapii Rodzin Katedry Psychiatrii Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiello?skiego. Tata Natalii i Kuby
http://www.wysokieobcasy....ml#TRNajCzytSST |
_________________ "NIKT NIE NADEJDZIE"
Nie pojawi si? nikt, kto mnie wybawi, naprawi moje ?ycie, rozwi??e moje problemy.
Je?eli sam czego? nie zrobi?, nic si? nie polepszy. Nathaniel Branden |
|