FORUM PORTALU ALKOHOLIZM.AKCJASOS.PL Strona Główna FORUM PORTALU ALKOHOLIZM.AKCJASOS.PL
warto rozmawiać...

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: romcio
Pią 25 Paź, 2019 16:02
Jestem mężem alkocholiczki
Autor Wiadomość
Teder 
przyjaciel forum


Pomógł: 1 raz
Dołączył: 24 Wrz 2018
Posty: 91
Wysłany: Pią 28 Wrz, 2018 08:38   Jestem mężem alkocholiczki

Moja historia pewnie wszystkim wyda się standartowa ale dla mnie jest ciężka do udzwignięcia. Zawsze uwazałem się za bardzo mocnego psychicznie człowieka ale ostatnio zdarzają sie chwile zwatpienia i olbrzymi stres którego praktycznie nie jestem w stanie zwalczyć. Do tego dochodzi brak wsparcia od najbliższego otoczenia. Mam wrażenie że u nas pokutuje opinia że faceta nie trzeba wspierać - da sobię radę sam. Ale chyba nie da. Wczoraj miałem taką sytuację która zdarzyła mi sie pierwszy raz w życiu. Na ruchliwym skrzyżowaniu przejechałem na czerwonym swietle prost pod pędzace samochody. Tak jakbym wyłaczył sie na tą chwile. Nie wiem jakim cudem przejechałem wśród hamujących samochodów - nie pamietam. I w tamtej chwili stwierdziłem że mam problem. Jezeli bedziecie chcieli posłuchac mojej histori to na spokojnie wieczorem ją opiszę.
 
 
deratyzator 
moderator

Pomógł: 9 razy
Dołączył: 26 Paź 2017
Posty: 1816
Wysłany: Pią 28 Wrz, 2018 18:04   

Chętnie przeczytam Twoje doświadczenia :->
_________________
Nie walczę z nikim i niczym

Poglądy, które prezentuje nie są oficjalnym stanowiskiem Wspólnoty Anonimowych Alkoholików
 
 
 
1andy1 
przyjaciel forum


Dołączył: 01 Cze 2017
Posty: 211
Skąd: Wawa
Wysłany: Pią 28 Wrz, 2018 21:11   

Opisuj :shock:
 
 
 
Teder 
przyjaciel forum


Pomógł: 1 raz
Dołączył: 24 Wrz 2018
Posty: 91
Wysłany: Sob 29 Wrz, 2018 12:20   

Wczoraj nie dałem rady - musiałem trochę z córką się pouczyć
 
 
kaki 
przyjaciel forum


Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 03 Sie 2016
Posty: 285
Wysłany: Wto 02 Paź, 2018 02:27   

Witaj, Teder, pisz - potrzebujesz tego. Wracaj do swoich zapisków potem - zobaczysz, ile wyczytasz z nich po jakimś czasie. Pozdrawiam :-) .
_________________
Jestem, czuję, myślę, działam.
 
 
 
Teder 
przyjaciel forum


Pomógł: 1 raz
Dołączył: 24 Wrz 2018
Posty: 91
Wysłany: Czw 04 Paź, 2018 17:01   

Ok dzisiaj siąde i opiszę
Ostatnio zmieniony przez Teder Czw 04 Paź, 2018 17:02, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Teder 
przyjaciel forum


Pomógł: 1 raz
Dołączył: 24 Wrz 2018
Posty: 91
Wysłany: Czw 04 Paź, 2018 23:14   

No to jedziemy - będzie długo i nudno - a może nie nudno.
Mam 46 lat, moja żona ma 33. Znamy się od 18 a małżeństwem jesteśmy od 8 lat. Mamy dwójkę dzieci; syn 14 lat, córka 10 Od początku nie stroniliśmy od alkoholu - towarzyszył nam często ale nie w jakiś zawrotnych ilościach. Kiedy byłem jeszcze marynarzem alkoholu było dużo więcej. Mniej więcej rok temu zdałem sobie sprawę ze tego alkoholu jest w naszym życiu za dużo. Były rozmowy , obietnice itp. Nie wiele się zmieniło - piątek sobota i był alkohol. Obietnice przy dzieciach tez nie podziałały. Niestety rodzina i znajomi uśpili moje obawy - a może mi tak po prostu pasowało. Od lat mamy problemy finansowe - niestety tak się wszystko potoczyło że długi urosły i nawet to że oboje mieliśmy działalności nie poprawiało się w tej dziedzinie. Mieszkamy u mojego ojca w jego mieszkaniu. człowiek ten jest wyjątkowo ciężki we współżyciu. Ma 76 lat i wiecznie wszystkich krytykuje i się czepia. Robi to systematycznie miesiąc po miesiącu , rok po roku. Gdyby nie kiepska sytuacja finansowa już dawno bym się wyprowadził od tego toksycznego człowieka.
Od początku tego roku problem alkoholu zaczął się pogłębiać. Moja żona właściwie w każdy weekend się upijała a często też w tygodniu. Zaczęła zawalać prace. Ciągle kłamała – już sama nie wiedziała co jest prawdą Często w poniedziałek była tak skacowana ze nie mogła iść do pracy. Żona od 3 lat miała salon fryzjerski a jako że jest bardzo dobrą fryzjerką to salon świetnie prosperował. Niestety bardzo dużo dni nie chodziła do pracy i salon zaczął przynosić straty. Na nieszczęście udało jej się to ukryć przede mną - o tym później. Picie mojej żony zaczęło negatywnie wpływać na nasze dzieci które widziały że matka często jest pijana. Córka opuściła się mocno w szkole co wychowawczyni zauważyła i skierowała małą na badania do poradni psychologicznej. Rzutem na taśmę udało się córce przejść do następnej klasy - żona uparła się aby nie zostawiać dziecka kolejny rok w 3 klasie jak sugerowała wychowawczyni. To był błąd i nie dopilnowałem tego. Syn stał się bardzo nerwowy. W Lipcu jakby sprawa z piciem mojej żony się poprawiła - tak mi się wydawało ale się świetnie maskowała. Do pracy rzadko chodziła. I przyszła sobota, jakiś mecz i piwo. O godzinie 18 zona powiedziała mi że umówiła się z koleżankami do knajpy i idzie potańczyć. Ja nie lubię takich imprez to raz na jakiś czas żona szła z koleżankami - oczywiście zawsze było dużo alkoholu. Mój ojciec odwiózł ja pod dyskotekę i miał odebrać - ja wypiłem piwo. Nie wróciła do rana, nie odbierała telefonów itp. Byliśmy zaniepokojeni ale pomyślałem ze pewnie pojechała do koleżanki i tam trzeźwieje – postanowiłem ze Policję powiadomię po południu. W południe w końcu mój syn się dodzwonił do matki a tam same kłamstwa – nawet nie potrafiła nic skleci sensownego. W poniedziałek rano jak ja poszedłem do pracy wróciła na dwie godziny się przespać. Zero zainteresowania dziećmi i znowu znikła. Zrozumiałem że jest źle i błyskawicznie wywiozłem dzieci do teściowej – aby nie uczestniczyły w tych problemach. We wtorek sytuacja się powtórzyła. W środę około 4 rano ktoś dobrał się do drzwi. Wyskoczyłem a tu stoi moja żona. Była w strasznym stanie. Nie zapomnę tego widoku nigdy. Pobita, cała w siniakach, brudna a bardziej wytytłana w czymś, jeszcze mocno pijana, bełkocząca coś, ubranie w tragicznym stanie, smród potworny. Wpuściłem ja do domu, poszła się umyć a ja do pracy. Na pytanie co robiła odpowiedziała że się rżnęła z facetami. Do czwartku trzeźwiała i dochodziła do siebie. W czwartek wróciłem wcześniej do domu i twarda rozmowa – albo picie albo rodzina. Obiecała że nie będzie piła – wtedy uwierzyłem. Powiedziała mi tez że wzięła kredyt w Providencie – wzięła 12 tyś które po podpisaniu umowy zamieniły się w 20 tys. Pieniędzy już nie miała a ja się wkurzyłem bo to był gwoźdź do trumny naszych finansów. Wieczorem próba samobójcza – wzięła tabletki i trafiła do szpitala. Ale było to udawane aby uzyskać jakiś cel – lekarze szybko to odkryli. Nie zgodziła się na odwyk. Jako że jej salon przynosił straty przystąpiła do zamykania biznesu i szukaniu zatrudnienia. W sobotę poczułem znów alkohol – nie robiłem wyrzutów żeby jej nie dołować. Do środy żona szukała pracy. Dzieci wróciły do domu. W środę znów znikła – powiedziała że idzie na rozmowę o pracę. I tak parę dni. Od znajomych usłyszałem że chodzi pijana po osiedlu. Dzieci nawet nie przyjęły tego źle – naprawdę to przyjęły bardzo źle ale za wszelką cenę nie chciały tego pokazać po sobie. W nocy były rozróby w których uczestniczyła moja żona. Sąsiadka która też pije i jest w podobnym wieku co zona w środku nocy dzwoniła do mnie domofonem informując mnie iż moja żona puszcza się z jej chłopakiem i ona ich nakryła. Awantura była na całe osiedle. Dzieci się pobudziły. Po paru dniach spotkałem moja żonę podczas spaceru – wyglądała tragicznie – może nawet gorzej niż wcześniej. Nie poznała mnie. Powiedziałem jej żeby poszła do domu co uczyniła. Kiedy ja wróciłem ryczała i prosiła żeby ją zabrać na odwyk. Pojechaliśmy z synem aby było bezpiecznie. Nie przyjęli jej – miała 3 promile – a nie wyglądała. Wróciliśmy do domu a tu się okazało że zgubiła telefon i klucze do mieszkania. Po pytaniach powiedziała mi gdzie spędziła ostatnie paręnaście godzin i prawdopodobnie zgubiła te rzeczy. Znałem to miejsce w lesie – tam takie osiedlowe pijaczki miały zrobione miejsce do picia – parę pieńków, kłód itp. Poszedłem tam i znalazłem mnóstwo butelek po różnego rodzaju alkoholach. Znalazłem też dużo zużytych prezerwatyw – widać było ze niedawno używanych. Widok ten wyrył mi w uczuciach wielką wyrwę – nie zapomnę go do końca życia. Kluczy nie znalazłem. Wróciłem do domu i musiałem odpocząć w spokoju. Następnego dnia jak byłem w pracy to żona dostała ataku i syn nie potrafił jej pomóc. Poprosiłem koleżankę aby zawiozła żonę na detoks. Tam żona spędziła 2 tygodnie – odwiedzałem ją często, jeszcze częściej dzwoniłem. Mimo problemów z kasą za namową psychologa pojechaliśmy z dziećmi na tydzień na Podlasie – w bardzo spokojne miejsce gdzie odpoczęliśmy od tego wszystkiego. Po powrocie załatwiłem terapię w Wandzinie gdzie zawiozłem żonę zaraz po odwyku. W samochodzie podczas podróży odbyliśmy bardzo rozsądna rozmowę na wiele tematów i planów na przyszłość. Rozmowa ta dała mi poczucie że jest jeszcze szansa dla nas. Od tego momentu zona jest w Wandzinie na terapii ale wszystko się zmieniło. Nie chce wrócić do domu, nie chce wrócić do mnie. Ma pretensje o wszystko. Planuje po wyjściu zamieszkać sama z dziećmi aby jak powiedziała „odzyskać radość dziewczyny” Byłem w szoku i próbowałem się czegoś dowiedzieć – od tyłu. Informacja jeszcze bardziej mnie zaszokowała – podejrzewają z mojej strony przemoc psychiczną – to bzdura ale terapeuci z Wandzina nie chcieli ze mną rozmawiać – tak jakby wyrok już zapadł i decyzja jest ostateczna. Żona po 18 latach przekreśliła wszystko jednym ruchem. Ja ją wspierałem, opłaciłem większość zobowiązań, załatwiłem z właścicielami lokalu gdzie był salon. Praktycznie nie mamy nic, przez żonę straciliśmy ostatnie rezerwy finansowe – jest bardzo źle. Dzieci ciągle pytają jak będzie – wiedza że żona nie chce wrócić ani do mnie ani do domu. Ich stabilizacja i bezpieczeństwo runęło nagle. Robię co mogę aby im zapewnić wszystko jak najlepiej – uruchomiłem szkolę i poradnie psychologiczną. Sporo ludzi mi pomaga i wspiera – oprócz ojca który krytykuje jak zwykle. Ale jest ciężko bo i ze mną nie jest najlepiej. Zawsze uważałem się za silnego faceta ale ostatnie przeżycia i pokonały mnie. Wiem że bajki nie będzie – szykuję się z prawnikiem aby zrobić rozdzielność majątkowa i zabezpieczenie pobytu dzieci u mnie. Żona zachowuje się irracjonalnie – znam ją 18 lat i to nie jest ona – wyprany mózg i wgrane chore pomysły. Wandzin popełnił błąd – zniszczył rodzinę. Wiem że popełniłem wiele błędów i zaniedbań ale żeby od razu przekreślać wszystko to choroba jest. Jak odwoziłem żonę na terapię to zastanawiałem się jak poradzę sobie ze świadomością że żona zdradziła mnie tyle razy i to z takimi pijaczkami ale Alkoholizm to choroba jest – nie wiem jakby nam to się udało ale szansa zawsze jest. A tak jest pozamiatane – rozmowy z żona to nienawiść z jej strony – niczym nie uzasadniona. To tak krótko bo historia ani taka prosta ani taka łatwa do opowiedzenia.
Ostatnio zmieniony przez Teder Czw 04 Paź, 2018 23:17, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
deratyzator 
moderator

Pomógł: 9 razy
Dołączył: 26 Paź 2017
Posty: 1816
Wysłany: Pią 05 Paź, 2018 08:01   

Historia smutna jak wiele takich gdzie fabuła kręci się wokół alkoholu. Alkoholizm to ciężka, śmiertelna choroba. Można ją wyleczyć pod jednym warunkiem, chory musi mieć pragnienie. Jeżeli nie ma to nic nie można zrobić dla takiego człowieka. Alkoholik to mistrz manipulacji super aktor. Co ja bym zrobił w takiej sytuacji? Starał bym się zadbać o bezpieczeństwo swoje i dzieci. Zarówno majątkowe, emocjonalne jak i mieszkaniowe. Przestał bym biczować siebie za to co było. Choroba alkoholowa jest niezawiniona i nie mamy na jej powstanie wpływu (no może gdybyśmy wiedzieli że zachorujemy to...) Możesz pójść na miting otwarty AA lub gdzieś do profesjonalisty. Dla mnie ważne jest dziś, co było wczoraj nie ma znaczenia co będzie jutro? nie wiem czy jutro będzie. Piszę co ja bym zrobił. Nie daję absolutnie rad. Jestem byłym chorym pijaczyną, alkoholikiem. Może ktoś kto miał podobne doświadczenia coś napisze. Pogody Ducha. Dobrego dnia. :-D :-D :-D
_________________
Nie walczę z nikim i niczym

Poglądy, które prezentuje nie są oficjalnym stanowiskiem Wspólnoty Anonimowych Alkoholików
 
 
 
romcio 
Administrator


Pomógł: 7 razy
Wiek: 60
Dołączył: 24 Gru 2006
Posty: 656
Wysłany: Pią 05 Paź, 2018 19:19   

Teder, Al-anon jest także dla mężczyzn. Teder nie byleś Wandzinie z nią na terapii, to byłbym powściągliwy co do oceny pracy terapeutów, oni mają za zadanie zająć się alkoholikiem, a nie waszym związkiem. Od tego jest terapia małżeńska. Jestem alkoholikiem, pamiętam jak zacząłem trzeźwieć i zmieniać się, to mojej byłej żonie też się to nie podobało. Przyzwyczajona do zajmowania się domem podczas mojego pijaństwa, trudno zaakceptować jej było fakt, że ja też chce się włączyć w życie rodzinne. Nie dziwie sie jej poukładała sobie przez długi czas strategie jak ma zarządzać rodziną, gdy ojciec jest nieobecny w rodzinie. Moja trzeźwość zaczęła to burzyć. Nie wydawałbym pochopnych opinii i nie podejmowałbym także pochopnych decyzji. W AA mówią daj czas czasowi... i tu pauza..ale do czasu :) Pozdrawiam Cie ciepło. Romcio
_________________
Najlepszym i najskuteczniejszym udziałem w poprawianiu świata jest odnalezienie spokoju w sobie samym.
 
 
Teder 
przyjaciel forum


Pomógł: 1 raz
Dołączył: 24 Wrz 2018
Posty: 91
Wysłany: Pią 05 Paź, 2018 19:48   

Nie wiem może masz rację. Być może reaguję przesadnie ale poczułem ta nienawiśc do mnie - mocno poczułem. Z tego co rozmawiałem z psychologiem z Mopsu rozmawia sie zawsze z dwiema stronami. Byłem w Wandzinie i chciałem rozmawiać z terapełtką - spotkałem się z nią - nie dała mi szansy na rozmowe, nie wytłumaczyła jak taka terapia wygląda, tak naprawdę nie chciała ze mną rozmawiać. To dobrze czy żle - nie wiem. Układam wszystko po swojemu. Żona nie wraca do nas to układam bez niej.
Chciałem iśc na terapię ale najblizsze terminy za 3 miesiące.
Ostatnio zmieniony przez Teder Pią 05 Paź, 2018 19:49, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
romcio 
Administrator


Pomógł: 7 razy
Wiek: 60
Dołączył: 24 Gru 2006
Posty: 656
Wysłany: Pią 05 Paź, 2018 21:15   

reagujesz jak reagujesz i masz do tego prawo. W ogóle to dobrze, że tu jesteś :)
_________________
Najlepszym i najskuteczniejszym udziałem w poprawianiu świata jest odnalezienie spokoju w sobie samym.
 
 
1andy1 
przyjaciel forum


Dołączył: 01 Cze 2017
Posty: 211
Skąd: Wawa
Wysłany: Pią 05 Paź, 2018 22:41   

ale armagiedon masz :shock:

ja bym poczekał na rozwój wypadków do zakończenia terapii przez żonę
 
 
 
Teder 
przyjaciel forum


Pomógł: 1 raz
Dołączył: 24 Wrz 2018
Posty: 91
Wysłany: Pią 05 Paź, 2018 23:35   

Trochę obawiam się tej historii z przemocą psychiczną. Jak znajda się koleżanki - doradcy a jej rodzina zechce się dołożyc to moze być niezły dym. Zrobiła mi taka rewolucję że dopiero teraz powoli układam życie dla siebie i dzieci na wmiare normalnym poziomie. Finanse to mozna zapomnieć - będzie biednie. nie wiem czy nie wystąpić od razu o separację - prawnik doradza aby tak zrobić a jak się ułoży to zawsze zdąrzę wycofac. Sam nie wiem co robić. jedni mówią czekac inni działać.
Ostatnio zmieniony przez Teder Pią 05 Paź, 2018 23:37, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
deratyzator 
moderator

Pomógł: 9 razy
Dołączył: 26 Paź 2017
Posty: 1816
Wysłany: Sob 06 Paź, 2018 08:23   

Lubię mieć plan. :-D Plan na. rok, miesiąc, tydzień dzień dzisiejszy. Staram się mieć poukładane. Nie wszystko udaje się mi wykonać ale gdy coś pójdzie nie tak, nie biczuję się. Tak miało być. Tader nie kręcę już filmów co będzie i jak będzie. Tego nie wiem. Kręcenie filmów zabierało mi jak chlałem sporo czasu i wkręcało mnie w spiralę obsesji, nienawiści, złości. Zostawiłem to. Nie mam też wpływu na to co zrobią inni i co o mnie myślą, gdzie mnie obgadują :shock: To ich problem, nie mój i zostawiam ich z tym problemem. Nie tylko alkoholicy są chorymi psychicznie ludźmi. Sprawy ważne, trudne dla mnie powierzam profesjonalistom nie amatorom- doradcą.
Pogody Ducha na dzisiejszy dzień Tader :-D :-D Dzieląc się własnym doświadczeniem pomagasz też mi.
Dzięki Tader :lol: :-D :-D
_________________
Nie walczę z nikim i niczym

Poglądy, które prezentuje nie są oficjalnym stanowiskiem Wspólnoty Anonimowych Alkoholików
 
 
 
Teder 
przyjaciel forum


Pomógł: 1 raz
Dołączył: 24 Wrz 2018
Posty: 91
Wysłany: Sob 06 Paź, 2018 08:40   

Właściwie to Teder nie Tader ale tez jest ok. Masz rację wpadłem w pułapkę taką jak większość ludzi. Muszę od nowa nauczyć się żyć i czerpać z tego radość. I tu nawet nie chodzi o picie mojej żony ale szablon dnia codziennego. Pogody ducha kolego. Pójdę w przyszłym tygodniu na spotkanie Al-anon - może tego potrzebuję.
Ostatnio zmieniony przez Teder Sob 06 Paź, 2018 08:42, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Teder 
przyjaciel forum


Pomógł: 1 raz
Dołączył: 24 Wrz 2018
Posty: 91
Wysłany: Sob 06 Paź, 2018 11:08   

Dziwna rzecz. Opisałem tu sytuacje u mnie i odpowiedziało parę osób a niedziela od rana wygląda zupełnie inaczej. Jestem pełen radości i optymizmu a dzieci od razu to zauważyły i tez się ciesza. Koniecznie ide na spotkanie Al-anon i zapisuję się na terapię dla współuzalżnionych. Widocznie tego potrzebuję. Żonę mam gdzieś - może to zle zabrzmiało ale tak okreslam dzisiejsze uczucia o niej. Od poniedziałku zacznę krok po kroku zmieniać moje życie.
 
 
Teder 
przyjaciel forum


Pomógł: 1 raz
Dołączył: 24 Wrz 2018
Posty: 91
Wysłany: Sob 06 Paź, 2018 11:17   

Chce wam napisac o pewnym pomyśle który mi zaswitał w głowie. Codziennie rano jadę ta samą drogą do pracy. Jadę pustym Passatem i mijam przystanek autobusowy na moim osiedlu. Stoja tam ludzie i czekają na autobus. Wczoraj nagle mnie olśniło dlaczego się nie zatrzymać i nie wziąć ludzi i nie podwieść po drodze którą i tak pokonuję pustym autem. Może nie jest to orginalny pomysł ale dlaczego nie. Nie wiem co się dzieje w mojej głowie że nagle to zauwazyłem - niepokoić się ?
 
 
deratyzator 
moderator

Pomógł: 9 razy
Dołączył: 26 Paź 2017
Posty: 1816
Wysłany: Sob 06 Paź, 2018 17:53   

Teder napisał/a:
Nie wiem co się dzieje w mojej głowie że nagle to zauwazyłem - niepokoić się
:-D :-D Hehe. Ja bym się cieszył. Przepraszam za przekręcenie nicku. Teder :-)
Główne wady alkoholików to egoizm, egocentryzm, JA, chciejstwa. Bo ja bym chciał by było tak. Kurcze ale Ty alkoholikiem nie jesteś, nie mam pojecia czy jesteś współuzależniony :-D jeżeli tak to jakie maja wady ci współ. Bariery stawiamy sobie My sami.
Teder napisał/a:
Wczoraj nagle mnie olśniło dlaczego się nie zatrzymać i nie wziąć ludzi i nie podwieść po drodze którą i tak pokonuję pustym autem
Dopóki nie spróbujesz, nie będziesz wiedział. Dobrego wieczorka Teder :-D :-) :-D
_________________
Nie walczę z nikim i niczym

Poglądy, które prezentuje nie są oficjalnym stanowiskiem Wspólnoty Anonimowych Alkoholików
 
 
 
kaki 
przyjaciel forum


Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 03 Sie 2016
Posty: 285
Wysłany: Pon 08 Paź, 2018 17:08   

Witaj,

Teder napisał/a:
Nie wiem co się dzieje w mojej głowie że nagle to zauwazyłem - niepokoić się ?

Nie, nie masz się niepokoić, tylko cieszyć - bo zaczynasz WIDZIEĆ pewne rzeczy, na które dotychczas nie zwracałeś uwagi. I Twoje myślenie zaczyna ulegać zmianie. Też tak miałam, kiedy zaczynało się transformować moje dotychczasowe myślenie. I tez zaczynałam się niepokoić, że coś ze mną jest nie tak.
W Twojej głowie dziać się teraz będzie baaaardzo dużo - podobnie w emocjach i uczuciach. Ale to dobrze. Bo to znaczy, że nie zatraciłeś jeszcze siebie w koalko (co nie znaczy, że współ nie jesteś - ale diagnoza do mnie nie należy). Nie bój się tej transformacji - ona jest bezwzględnie konieczna do tego, aby - jeśli okoliczności temu będą sprzyjać - pomóc nie tylko sobie, ale również Twojej żonie. Wiem, że to paradoks, ale tak jest.
Pamiętaj, że to TY jesteś ogniwem, które może zmienić bieg zdarzeń - na lepsze.

Uczucia i emocje będziesz miał długo na huśtawce - ba, na rollercoasterze. I to jest normalne. Ważne, aby w tym zamęcie iść ścieżką swojej intuicji. Bo raz będziesz czuł, że żonę kochasz, innym razem że nienawidzisz, jeszcze innym razem - że jednoczenie wszystko naraz. Z czasem Ci się to wszystko wyklaruje. Nawet jak żona wróci z terapii, wszystko, co czujesz, będzie ewoluować - każdego dnia i nieraz wielokrotnie w ciągu kilku chwil. To też jest normalne. Tak samo, jak będziesz zauważał wiele nowych rzeczy wokół siebie.
Na rozeznanie uczuć i emocji daj sobie czas. Tu nic pochopnie.

Zupełnie inaczej działaj jeśli chodzi o zabezpieczenie siebie i ochronę dzieci - tu należy działać zdecydowanie moim zdaniem. Jesteś dla swoich dzieci obecnie ostoją i jedyną bezpieczną zatoką - zapewnij im maksymalne poczucie stabilności i bezpieczeństwa. Twoje dzieci są w wieku chwiejności emocjonalnej. Potrzebują Cię teraz, jak stabilnego gruntu pod nogami (wierz mi, że czują się jeszcze bardziej rozsypane i zagubione, niż Ty, choć może tego nie pokazują). Rozmawiaj z nimi - o chorobie ich matki także. Nie tłumacz żony, ale obiektywnie przedstawiaj dzieciom fakty (drastyczne szczegóły jednak sobie daruj). Są na tyle duże, że potrafią same wyrobić sobie osąd. Jeśli mają do ciebie duże zaufanie, same przyjdą z pytaniami lub przemyśleniami. Ty im siebie po prostu daj. Ważne: Ty i Twoje działanie względem żony będzie dla nich kompasem.

Kwestie finansowe powinieneś załatwić jak najszybciej. Rozdzielność majątkową pewnie Ci adwokat zasugeruje. I słusznie. W stanie umysłu, w jakim jest teraz Twoja żona, zdarzyć się może wszystko. Terapia nie załatwia wszystkiego. To dopiero zaledwie wysunięcie czubków palców poza linię startu w kierunku trzeźwienia.

Piszesz, że żona chce mieszkać sama z dziećmi. Miej na uwadze, że jest alkoholiczką. Jest śmiertelnie chora. I dopiero zaczęła leczenie i na razie nie wiadomo, jakie będą rokowania w jej przypadku. Po terapii alko myślą, że mogą zmieniać świat. Ale myślenie to jest NADAL pijane. Mój Mąż nie pije od kwietnia zeszłego roku. Od września 2017 chodzi na terapię. Jednak dopiero koło maja/czerwca tego roku naprawdę zaczął zmieniać myślenie na inne. Pamiętaj, że jesteś odpowiedzialny za swoje dzieci. Przedyskutuj to z prawnikiem.
Nie musisz podejmować od razu decyzji z ciężkimi konsekwencjami, ale MUSISZ mieć plan A, plan B, i jeszcze plan C. A na dodatek trzymać cały czas rękę na pulsie, aby móc szybko zastosować odpowiednie działanie. W życiu z alko sytuacje zmieniają się jak w kalejdoskopie. Od Ciebie tylko zależy, na ile dasz się wpakować w ten rollercoaster.

Idź na Al-Anon. Ja wprawdzie nie chodziłam, ale miałam i mam nadal kontakt z osobami związanymi z ruchem oraz bliskimi alko. To silne wsparcie. I źródło praktycznych rad. Forum także. Bez ludzi z tego Forum bym chyba nie przetrwała.
Pisz - to bardzo pomaga. I działaj.
_________________
Jestem, czuję, myślę, działam.
 
 
 
Teder 
przyjaciel forum


Pomógł: 1 raz
Dołączył: 24 Wrz 2018
Posty: 91
Wysłany: Wto 09 Paź, 2018 08:25   

Dzięki Kaki. Jest dużo racji w tym co piszesz. Moje życie zmienia się z godziny na godzinę - to znaczy nie życie ale podejście do życia. Wczoraj byłem na spotkaniu AL-Anon. Same kobiety ale to mi nie przeszkadza, może trochę przestraszyło. Już wiem i rozumiem że to jest potrzebne dla mnie a pośrednio dla mojej rodziny. Nie wiem czy żona wróci do nas czy nie - nie jest to dla mnie w tej chwili najwazniejsze. Powoli stabilizuję swoje emocje - to jest ważne dla dzieci. Po spotkaniu miałem okację porozmawiać z jedną kobieta i wymienić doświadczenie - niesamowite ile daje taka rozmowa z osobą która ma bardzo podobne przeżycia. Będę chodził na spotkania AL-Anon. Z prawnikiem już rozmawiałem - ale jeszcze nie podjełem ostatecznej decyzji co bedziemy robić i w jakiej formie - jeszcze muszę mieć chwilę na to. Postawiłem sobie tez cel aby problemu alkocholowego w naszej rodzinie przed nikim nie ukrywać. Z dziećmi jestem szczery. Rozmawiamy o chorobie mamy jak o kazdej innej chorobie z tym że tłumaczę im że ta jest bardzo cięzka i nie uleczalna do końca życia. Wspieramy się na wzajem a że ja należę do osób mocnych psychiczne to moje wsparcie jest szczególnie wyrażne i nie zachwiane. Jeżeli chodzi o plany mojej żony aby zamieszkać sama z dziećmi to traktuję to jako fikcje - nie ma takiej możliwości. Ludzie wokół nas mogą to widzieć inaczej ale ja wiem że to fikcja. Nie wiem na ile koleżanki i znajome mojej żony mogą narobić jej krzywdy niby wspierając i pomagając. Zawsze znajdą się takie osoby które swoje flustracje będa przekładały na innych. Niestety moja żona zna takie osoby. Będzie musiała sama ocenić kto jej naprawdę chce pomóc a kto poprostu ją utopi. Żona będzie musiała teraz wiele rzeczy wziąś na siebie - ta moja przesadna i szkodliwa opieka musi zniknąć i zniknie bezpowrotnie.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,22 sekundy. Zapytań do SQL: 16