FORUM PORTALU ALKOHOLIZM.AKCJASOS.PL Strona Główna FORUM PORTALU ALKOHOLIZM.AKCJASOS.PL
warto rozmawiać...

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: romcio
Pią 25 Paź, 2019 16:02
Jestem mężem alkocholiczki
Autor Wiadomość
deratyzator 
moderator

Pomógł: 9 razy
Dołączył: 26 Paź 2017
Posty: 1816
Wysłany: Wto 09 Paź, 2018 14:05   

Teder napisał/a:
Postawiłem sobie tez cel aby problemu alkocholowego w naszej rodzinie przed nikim nie ukrywać. Z dziećmi jestem szczery. Rozmawiamy o chorobie mamy jak o kazdej innej chorobie z tym że tłumaczę im że ta jest bardzo ciężka i nie uleczalna do końca życia.

To chyba dobrze, że rozmawiasz z dziećmi na temat choroby alkoholowej. Natomiast choroba ta jest uleczalna o czym mogę zaświadczyć ja jak i najbardziej udzielający się ostatni na tym forum Jan i Romcio. Mogę Cię zapewnić, że w realu znam też kilku wyleczonych z tej choroby przyjaciół. :-) :-D :-D
Teder napisał/a:
Jeżeli chodzi o plany mojej żony aby zamieszkać sama z dziećmi to traktuję to jako fikcje
Teder wiesz jak to było z planami i obietnicami Twojej żony. Ja też jak chlałem miałem niestworzone plany :shock: potrafiłem, mogłem wszystko :-D Ale niech tylko zalśniło szkiełko butelki :shock: nic się nie liczyło- plany, dzieci, żona, robota.
Dzisiaj nie patrzę na ludzi wokół :-D co myślą o mnie, o innych, czy mnie obgadują, czy podziwiają :lol: Dzisiaj to już nie ma znaczenia. Staram się żyć zgodnie z wolą Boga i chyba to mi się często udaje. Na drugiego alkoholika nie mam wpływu i nie ma możliwości bym za niego wyzdrowiał. Jeżeli ktoś nie chce mojej pomocy, nic nie jestem w stanie zrobić dla niego.
Jak tam ludzie na przystanku??? :-D :-D
_________________
Nie walczę z nikim i niczym

Poglądy, które prezentuje nie są oficjalnym stanowiskiem Wspólnoty Anonimowych Alkoholików
 
 
 
Teder 
przyjaciel forum


Pomógł: 1 raz
Dołączył: 24 Wrz 2018
Posty: 91
Wysłany: Wto 09 Paź, 2018 16:55   

Hej ! Drugi dzień jazdy i przystanek pusty - ja nie wiem chowają się czy co.
 
 
kaki 
przyjaciel forum


Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 03 Sie 2016
Posty: 285
Wysłany: Wto 09 Paź, 2018 18:57   

Hej, Teder :-) , piszesz "Postawiłem sobie tez cel aby problemu alkoholowego w naszej rodzinie przed nikim nie ukrywać." - słusznie. Nie trzeba o tym trąbić całemu światu, ale rodzina obowiązkowo i znajomi (wybrani) powinni wiedzieć. To, czy Ci uwierzą, czy zechcą pomóc (poprzez niepomaganie żonie) to zupełnie inna para kaloszy. Z doświadczenia Ci powiem, że dzięki chorobie Twojej żony przekonasz się, kto jest kim w Waszym otoczeniu i na kim możesz naprawdę polegać.
Nastaw się też, że lekko nie będzie - będziesz dla wielu mężem wyklętym, co bidulce alko żonie nie pomaga. Na początku możesz mieć wrażenie, że jesteś sam przeciw całemu światu - to straszne uczucie, szczególnie że czynni alko to świetni kombinatorzy i manipulanci. "Zbajerują" momentalnie nieświadomego człowieka. Ty się tym nie przejmuj i rób swoje. KONSEKWENTNIE.
Opieka nad żoną - pozwól żonie dorosnąć. To poboli (żonę), bo żona ma już swoje lata, ale to jedyna rozsądna opcja. Konsekwencje dorastania żony poniesie i tak cała wasza rodzina. Ty chroń dzieci - także, a może w szczególności przed "życzliwymi" z otoczenia, którzy - jak wynika z Twoich postów - od alkoholu nie stronią, bo może zdarzyć się, że dzieci będą manipulowane. A to są dzieci; i to jest ich matka, którą jednak kochają.
_________________
Jestem, czuję, myślę, działam.
 
 
 
Teder 
przyjaciel forum


Pomógł: 1 raz
Dołączył: 24 Wrz 2018
Posty: 91
Wysłany: Wto 09 Paź, 2018 20:29   

Hej Kaki. W rodzinie mojej żony bardzo dużo ludzi ma problem z alkocholem. Trzej bracia to czynni alko, ich matka, żony, dziewczyny to osoby współuzalerznione ale kompletnie sobie z tego nie zdają sprawy. Teraz wiem jaką szkodę robią sobie a co najgorsza robią swoim dzieciom. Wśród nich panuje przekonanie że problemu nie ma a jeżeli jest w małym stopniu to trzeba to ukrywac przed światem i pomagać - czytajcie kryć i wyręczać alko. Tak naprawdę jako jedyny od jakiegoś czasu zaczełem zastanawiać sie nad problemem alkocholowym w tej rodzinie. Teraz gdy poczytałem, rozmawiałem z ludzmi zrozumiałem jak to wszystko fukcjonuje i jestem naprawdę przerażony. Teściowa przyjeła postawę pomagania za wszelką cenę - traci siły , energię a nic to nie daje a wprost przeciwnie. Już w tej chwili czworo jej dzieci to czynni alko. Ma 10 wnucząt i już nie ogarnia tematu. Jednak aby sobie i swojej rodzinie pomóc muszę się od nich odciąć. Całego świata nie da się uratowac.
 
 
deratyzator 
moderator

Pomógł: 9 razy
Dołączył: 26 Paź 2017
Posty: 1816
Wysłany: Wto 09 Paź, 2018 20:32   

Teder napisał/a:
Hej ! Drugi dzień jazdy i przystanek pusty - ja nie wiem chowają się czy co.

A Ty tą samą drogą jeździsz bracie??? :-D :-D :-D
_________________
Nie walczę z nikim i niczym

Poglądy, które prezentuje nie są oficjalnym stanowiskiem Wspólnoty Anonimowych Alkoholików
 
 
 
Teder 
przyjaciel forum


Pomógł: 1 raz
Dołączył: 24 Wrz 2018
Posty: 91
Wysłany: Wto 09 Paź, 2018 20:41   

Codziennie tą sama drogą od 6 lat bracie.
Ostatnio zmieniony przez Teder Wto 09 Paź, 2018 20:41, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
JAN 
przyjaciel forum



Pomógł: 1 raz
Wiek: 67
Dołączył: 04 Kwi 2018
Posty: 673
Wysłany: Śro 10 Paź, 2018 12:42   

Teder napisał/a:
W rodzinie mojej żony bardzo dużo ludzi ma problem z alkoholem. Trzej bracia to czynni alko, ich matka, żony, dziewczyny to osoby współuzależnione ale kompletnie sobie z tego nie zdają sprawy. Teraz wiem jaką szkodę robią sobie a co najgorsza robią swoim dzieciom. Wśród nich panuje przekonanie że problemu nie ma a jeżeli jest w małym stopniu to trzeba to ukrywać przed światem i pomagać - czytajcie kryć i wyręczać alko
,.. tak działa ten świat czyli ocean uzależnień,. inaczej uwarunkowań,.. i po to jest to zrobione(pranie mózgu) aby manipulować masami niewolniczymi. Każde środowisko dział podobnie jak to opisujesz w tym i to patologiczne ,.. oto przykład z natury ,. jak wrzucisz ileś tam krabów do dużego wysokiego gara to jak wszystkie siedzą na dnie nic sie nie dzieje, ale jak tylko jeden zechce wyleźć i sie zaczyna wspinać do góry ku wolności,. to inne wieszają sie na jego nogach i ściągają go z powrotem na dno. Drugim przykładem niech będzie tzw pchli cyrk : wkładamy garśc pcheł do słoika i zakręcamy wieczko ,pchły zaczynają intensywnie skakać do góry i walą łbami w dekiel,. po kilku dniach ściągamy wieczko słoika i okazuje sie że pchełki potulnie skaczą lecz tylko na wysokość słoika nie opuszczając go, łby mają tak potłuczone że nawet nie zaryzykują opuszczenia słoja . :-D :-D :-D czy coś wam to przypomina drodzy przyjaciele ??? :roll: :-D :-D :-D
 
 
kaki 
przyjaciel forum


Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 03 Sie 2016
Posty: 285
Wysłany: Śro 10 Paź, 2018 17:35   

@Janie - oba przykłady genialnie oddają to, co się dzieje zarówno w rodzinie alko (pchli cyrk), jak i z samymi alko, którzy próbują coś zmienić (kraby) :-) .
Teder napisał/a:
Tak naprawdę jako jedyny od jakiegoś czasu zaczełem zastanawiać sie nad problemem alkocholowym w tej rodzinie. Teraz gdy poczytałem, rozmawiałem z ludzmi zrozumiałem jak to wszystko fukcjonuje i jestem naprawdę przerażony.

Dlatego przygotuj się, że będziesz sam przeciw światu - "pchły" będą dalej skakać potulnie, a jeśli Twoja żona - czego Jej, Tobie i Waszym dzieciom szczerze życzę - wejdzie jednak na ścieżkę trzeźwienia, będzie jak ten krab, co chce wyjść z kubełka. Od niej samej zależy, czy będzie chciała swoje siły wykorzystać do wspinania się w górę. Ty i dzieci możecie być tymi, w kierunku których ona zechce się wspiąć i Wasze wsparcie i mądre pomaganie pomoże jej wyleźć z tego kubła zwanego alko. Tyle metafor.

Teder, macie możliwość odseparować się od tej reszty "krabów"i "pcheł"? Jeśli Twoja żona zrozumie cokolwiek na terapii i będziesz umiał nawiązać z nią komunikację, pomyślcie o odseparowaniu się od tego środowiska. Przynajmniej do czasu aż żona wyjdzie na prostą sama ze sobą.
_________________
Jestem, czuję, myślę, działam.
Ostatnio zmieniony przez kaki Śro 10 Paź, 2018 17:37, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
Teder 
przyjaciel forum


Pomógł: 1 raz
Dołączył: 24 Wrz 2018
Posty: 91
Wysłany: Śro 10 Paź, 2018 22:33   

Niestety obawiam się że moja żona nie da rady ani się odseparować ani wyjść na prostą. Mnie ta sytuacja przerosła a to ja w tym związku jestem ze stali. Wielu ludzi mówi że szansa jest ale ja znam żonę 18 lat - to będzie za dużo dla niej - nie podoła wszystkiemu a tak jak napisałem ja nie będę jej zapewniał miekkiego lądowania. Już wiem że nie chce iść w naszym kierunku - mówi o tym wyrażnie choć z nami kontaktu nie utrzymuje. Wandzin ją zmienił - bardzo zmienił - czy w lepsza stronę to mam wątpliwości. Zresztą to nie jest najważniejsze w tej chwili - muszę układać wszystko na nowo - czas ku temu goni bo w zawieszeniu za długo nie możemy być. Pojawiły się ważniejsze problemy niż te czy żona bedzie z nami czy nie. Właśnie tak swiat mój i moich dzieci nie bedzie się kręcił wokół mojej żony. Mam też serdecznie dosyć jej zdrad - ile można. Chce robić z siebie popychadło to niech robi - czas abym tego już nie musiał przeżywać a dzieci być o tym informowane przez uczynnych ludzi. Jezeli się zakochała w kimś tam to niech kocha z powodzeniem a nas już niech nie krzywdzi.
 
 
Teder 
przyjaciel forum


Pomógł: 1 raz
Dołączył: 24 Wrz 2018
Posty: 91
Wysłany: Śro 10 Paź, 2018 22:49   

Teder, macie możliwość odseparować się od tej reszty "krabów"i "pcheł"? Jeśli Twoja żona zrozumie cokolwiek na terapii i będziesz umiał nawiązać z nią komunikację, pomyślcie o odseparowaniu się od tego środowiska. Przynajmniej do czasu aż żona wyjdzie na prostą sama ze sobą.[/quote]
Ja nie mam z tym problemu - możemy zrobić wszystko albo jeszcze więcej. Raczej nalerzę do ludzi co góry przestawiają - oczywiście jak się mnie wspiera i motywuje a nie ciągnie w dół. Czy żałuję że jestem z żoną te 18 lat - tak żałuję, czy ją kocham jeszcze - raczej tak bo mnie obchodzi jej stosunek do mnie, mam z nią dzieci i to jest najpiękniejsze z naszego związku, czy nasz związek mógłby jeszcze istnieć - nie mam bladego pojęcia - nie wiem czy moja żona rozumie co to partnerstwo, zaufanie, wierność. Kiedyś żona powiedziała mi że przysięgała mi przed ołtarzem i nigdy mnie nie zdradzi. Jakże słaba musiała to być przysięga że nie miała ona żadnych nawet najmniejszych zachamowań przez te ostatnich ileś tam lat. Ciekawe że o wszystkim dowiaduje się dopiero teraz bo nikt nie chciał się mieszać do naszego małżeństwa. Ale to nie jest najwazniejsze - ja nie zdradziłem i w lustro nie pluję.
 
 
JAN 
przyjaciel forum



Pomógł: 1 raz
Wiek: 67
Dołączył: 04 Kwi 2018
Posty: 673
Wysłany: Czw 11 Paź, 2018 08:35   

Teder, ,. ja tam nie z tych co to udzielają dobrych rad,. nie będę cytował Twoich słów ...chociaż ?? :roll: , ale powiem Ci uczciwie że staram sie jakoś spojrzeć obiektywnie na to wszystko co odczuwasz obecnie w swoim życiu,. smutno mi sie jakoś na sercu zrobiło :-(
Powiem tak,. po pierwsze potwierdza sie to co ja już twierdziłem dawno dawno temu i twierdzę nadal : NIE MA CZEGOŚ TAKIEGO JAK WSPÓŁUZALEŻNIENIE, JEST ZA TO UZALEŻNIENIE OD PARTNERA co ludziska miłością nazywają
Na razie ze mnie tyle, jak wrócę ze spacera z psami to postaram sie jeszcze co nie co napisać
 
 
JAN 
przyjaciel forum



Pomógł: 1 raz
Wiek: 67
Dołączył: 04 Kwi 2018
Posty: 673
Wysłany: Czw 11 Paź, 2018 10:34   

Teder, Ja jestem wyznawcą zasady : LITOŚĆ TO ZBRODNIA. Zdaję sobie sprawę że te słowa brzmią dość okrutnie, ale powiem Ci z doświadczenia, że jeżeli rodzina i najbliższe otoczenie zastosowałoby wobec mnie tę zasadę to do dziś całował bym ich tyłki bo oszczędziliby mi 40 lat życia. Ale tak sie nie stało i nikogo za to nie winię ,.absolutnie nie ,.. nieświadome czyny nie są grzechem jak to głosi doktryna religijna, i to by sie zgadzało . :roll:
 
 
Teder 
przyjaciel forum


Pomógł: 1 raz
Dołączył: 24 Wrz 2018
Posty: 91
Wysłany: Czw 11 Paź, 2018 10:43   

Dziękuję Ci za Twoją opinię - to kolejna cegiełka do mojego myslenia o problemie. Odnalezienie właściwej drogi w mojej sytuacji nie będzie łatwe i dlatego szukam odpowiednich ludzi do pomocy w tym zakresie.
 
 
JAN 
przyjaciel forum



Pomógł: 1 raz
Wiek: 67
Dołączył: 04 Kwi 2018
Posty: 673
Wysłany: Czw 11 Paź, 2018 11:13   

Teder, ,.. napisałem że jest mi smutno.. bo jest ,.gdyż nie jesteście oboje z żoną jedynym przypadkiem takich nieszczęść,. jesteście ofiarami prania mózgu,. a to co sie w Waszym życiu dzieje jest tylko skutkiem,.. nie przyczyną . Nie mogę zbyt głęboko sie rozpisywać na ten temat gdyż to zajęłoby kupę czasu i multum stron na forum a ponadto nie mam szans aby przeżyć Wasze życie od niemowlęcia, aż do dziś. Wiem jedno, dodatkowymi ofiarami są dzieci i jeżeli przy nich osądzacie partnera obwiniacie i oceniacie jeden drugiego to w ich życiu stanie sie podobna katastrofa, ponieważ dzieci interpretują to totalnie inaczej aniżeli nam sie to wydaje,. one biorą winę na siebie i ich ocena samego siebie spada do zera,. w ich głowach powstaje myśl: jestem gorszy od innych, bo mam takich fatalnych rodziców, nie zasługuje na nic dobrego !!! i tu bym nad tym popracował :roll: :roll: :roll: ... a z żoną wedle zasady "litość to zbrodnia".
 
 
Teder 
przyjaciel forum


Pomógł: 1 raz
Dołączył: 24 Wrz 2018
Posty: 91
Wysłany: Czw 11 Paź, 2018 11:28   

Pracuję nad dziećmi i coraz lepiej mi to idzie. Żonę zaczynam traktować w myśl zasady litośc to zbrodnia. Nie ma co się obwiniać - to nie o to chodzi - trzeba żyć dalej.
 
 
deratyzator 
moderator

Pomógł: 9 razy
Dołączył: 26 Paź 2017
Posty: 1816
Wysłany: Czw 11 Paź, 2018 13:38   

Noo Teder szacunek. :-D :-> :-D Ja już przestałem się biczować krwią i h.... To co było się już nie liczy. Dla mnie ważne jest dziś. Alleluja i do przodu bracie :-D :-D :-D
_________________
Nie walczę z nikim i niczym

Poglądy, które prezentuje nie są oficjalnym stanowiskiem Wspólnoty Anonimowych Alkoholików
 
 
 
Teder 
przyjaciel forum


Pomógł: 1 raz
Dołączył: 24 Wrz 2018
Posty: 91
Wysłany: Wto 16 Paź, 2018 08:44   

Chodzę na Al-Anon i dobrze się tam czuję. Wprawdzie same kobiety ale nie mam z tym problemu. Opowiedziałem o sobie i swoich problemach to się bardziej do mnie przekonały. Wokół mnie coraz bardziej czuję pętle ludzi którzy nie maja pojęcia o chorobie alkocholowej a jednak starają się mieszać. Rozgrzesza się moją żonę a mnie napietnuje. Ciekawostką że winny jest facet który ma na barkach wszystko a żona nie żona która jest na terapi - bo ona się leczy i wyjdzie uleczona. Można śmiało powiedzieć że wielu ludzi wokół mojej rodziny to debile. Szczęście że sa też ludzie rozsądni i nie nalerzą do nich członkowie rodziny oprócz mojego brata. Mój dziadek całe życie był alkocholikiem - mój ojciec był i jest osobą współuzalerznioną - całe swoje życie niszczył innych. Szkoda że wiem o tym dopiero teraz. Ostatnio go trochę wyprostowałem - nalerzało mu się bo niszczy mnie i moje dzieci - systematycznie dzień po dniu. Z żoną nie mam kontaktu - robi wszystko aby go nie było. Przedłużyła pobyt w ośrodku w Wandzinie. Boi się powrotu i spotkania z rzeczywistością. Wiem że wolałaby pozostać w ośrodku na zawsze - wspominała o tym. Nie jest mi łatwo ani finansowo ani z ułożeniem mi i dzieciom życia. W tej chwili nie wiem w jakim kierunku iśc. Zyjemy normalnie ale na zasadach zawieszenia i bez planów - z dnia na dzień. Pozdrawiam wszystkich Teder
 
 
deratyzator 
moderator

Pomógł: 9 razy
Dołączył: 26 Paź 2017
Posty: 1816
Wysłany: Wto 16 Paź, 2018 19:20   

Witaj Teder. Dla mnie dzisiaj nie ma znaczenia jak mnie ludzie oceniają. :-D :-D To ich problem :-D Staram się żyć zgodnie z wolą Boga. Nie kręcę filmów. Jest tak jak ma być :-D :-D Jak mam jakąś sprawę i nie wiem co zrobić, proszę Boga i On pokazuje mi rozwiązanie. Nie dzieje się to od razu i często nie jest tak jak bym sobie zaplanował. Godzę się z tym co mi Bóg zaplanował i mam szczęśliwe życie.
Poczytaj Kaki, najbardziej się zna z nas na współuzależnieniach.
Jak tam Ci na przystankach :-D :-D :-D
_________________
Nie walczę z nikim i niczym

Poglądy, które prezentuje nie są oficjalnym stanowiskiem Wspólnoty Anonimowych Alkoholików
 
 
 
Teder 
przyjaciel forum


Pomógł: 1 raz
Dołączył: 24 Wrz 2018
Posty: 91
Wysłany: Wto 16 Paź, 2018 22:14   

Z przystankiem nie wziełem pod uwagę że jadę codziennie 5 minut po autobusie i jest pusty - ciekawe nie. Przeczytałem Kaki wszystko albo prawie wszystko.
 
 
kaki 
przyjaciel forum


Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 03 Sie 2016
Posty: 285
Wysłany: Czw 18 Paź, 2018 17:32   

Hej, Teder :-) , mój wątek może Ci wiele podpowiedzieć, ale wyborów dokonujesz Ty sam - bo Twoja sytuacja jest inna (choć - paradoksalnie - bliźniaczo podobna z powodu alko małżonka).
Mi najwięcej czasu zajęły dwie sprawy:
1. zmiana sposobu myślenia: z myślenia o moim Mężu na myślenie o Nim jako w pierwszej kolejności o ALKO mężu - było mi trudno, bo choć Mąż popijał od wielu lat, to u mnie rypło się wszystko w bardzo krótkim czasie (3 tygodnie), moje życie rozbiło się dosłownie na atomy (w najgorszym zresztą dla mnie życiowym momencie, kiedy jedyny raz NAPRAWDĘ potrzebowałam wsparcia mojego Męża). Teraz widzę z perspektywy tych lat, co naprawdę się stało i przyznam, że coraz częściej zastanawiam się, jak ja to wszystko potrafiłam przeżyć i nie zwariować??? Kiedy MM wyjeżdżał do sanatorium, żegnałam kochającego mnie,fajnego czułego i łagodnego faceta z tendencją do wkurzającego mnie popijania codziennie piwa. Po trzech tygodniach wrócił niszczący mnie i wszystko wokół potwór, a ludzie wokół mnie zaczęli ukazywać swoje prawdziwe oblicza.Potrzebowałam czasu, żeby poczuć na nowo, że w ogóle żyję. Zobaczyć, że czarne jest czarne, a białe - białe. Jeszcze więcej czasu upłynęło, zanim zobaczyłam KOLORY świata - na nowo. Kiedy na terapii powiedziałam kiedyś, że czułam się jakbym nie żyła, jakby organizm odciął wszystko i zostawił jedynie funkcje do przeżycia, usłyszałam, że tak właśnie było. Piszę Ci o tym, bo kiedy na nowo poczułam, że mam jednak w sobie to coś, tę iskrę życia, to było tak, jakbym powera dostała motywującego - i dzięki trafnym sugestiom ludzi z tego forum zaczęłam myśleć powoli o MM nie jako o MM, ale jako o ALKO MM. To był PIERWSZY krok w kierunku wyjścia z ciemności do światła i do odzyskania samej siebie. Zatem - poradzę to, co sama kiedyś usłyszałam tutaj: NIE ma Twojej żony. Jest ALKO żona. I ALKO żoną będzie jeszcze długo - dopóki nie wytrzeźwieje (a to długi proces, niestety). Terapia to tylko wstęp.
2. Odcięcie się od ALKO MM - bez zmiany myślenia o moim Mężu (na ALKO MM) byłoby to niemożliwe, bo byliśmy naprawdę bardzo blisko przez ponad 20 lat. Zauważ: nie przestałam nigdy kochać mojego Męża (choć były chwile, kiedy Go prawie nienawidziłam, ale teraz wiem, że to negatywne uczucie dotyczyło ALKO MM a nie mojego Męża), ale zrobiłam, co było konieczne do tego, aby odciąć się od ALKO MM. Kiedy ALKO MM przestał pić, to nadal był tylko ALKO MM. Kiedy poszedł na terapię i zaczął NAPRAWDĘ pracować nad sobą i trzeźwieć (choć nie pił już wtedy wiele miesięcy, to i tak myślał nadal po pijanemu). powoli zaczął wracać Mój Mąż. (Wciąż wraca, bo to proces jeszcze niezakończony.)

Twoja żona NADAL myśli po pijanemu. Nadal jest ALKO żoną. Od ALKO partnera trzeba się odciąć. Nie musi to oznaczać wyprowadzki i rozstania, choć może - sam wiesz najlepiej, jak jest u Ciebie. Ale zawsze oznacza to ruszenie SWOJĄ drogą. Bo to jedyny sposób na ucieczkę z pułapki współ. Nie wolno w tej pułapce zostawiać dzieci - one same nie dają rady z tego wyjść. I tak już mają poharatane życie. Jak długo będą lizać rany, zleży m.in. od Twojej postawy i parasola ochronnego, jaki im dasz.

Żona pewnie rzeczywiście boi się powrotu: bo powrót oznacza, że musi podjąć pewne decyzje - skoro wcześniej mówiła, że chce mieszkać sama z dziećmi. Powrót będzie oznaczał, że coś musi zrobić, a potem ponieść konsekwencje swoich decyzji.
Nie szuka kontaktu bo może jej być wstyd za to, co robiła i mówiła. Koledzy byli alko z tego forum Ci opowiedzą najlepiej o mieszance wybuchowej, jaką jest uczucie wstydu, winy, pomieszane z ego, chęcią ucieczki od narastającej świadomości tego, co się zrobiło, złości na wszystko i bólu wewnętrznego. Ja to widziałam każdego dnia u mojego Męża. To trwało długo, ale z każdym tygodniem było lepiej.
Ty powinieneś mieć stały kontakt z kimś, kto Cię będzie rozumiał - AlAnon, forum - bo w swoim środowisku lekko nie masz i raczej nie liczyłabym w takiej sytuacji na solidne wsparcie w rodzinie.
_________________
Jestem, czuję, myślę, działam.
Ostatnio zmieniony przez kaki Czw 18 Paź, 2018 17:44, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,19 sekundy. Zapytań do SQL: 14